JAK BYĆ POETĽ

Rzadko otrzymuję takie prezenty. I to od osoby, którą niedawno poznałem. Tą osobą jest niezwykle miła i sympatyczna blondynka p. Beata Szeszko, a prezentem jej wiersz napisany dwadzieścia lat temu: w lutym 1984 roku, a więc w roku, w którym sporej części czytelników tej rubryki nie było jeszcze na świecie. Jest to wiersz prosty, nie silący się na wymyślne zwroty i metafory - a przez to ładny. Oto on:

WIERSZ Z POCIĄGU

Kropla rosy upadła

Na moją twarz

A może to czyjś płacz?

Może to łzy czyjeś smutne,

Nie drwiące

Może to łzy istoty kochającej?

Ktoś się wciąż martwi

Ktoś ciągle płacze

Komuś wciąż z bólu

Serce kołacze

I nagle okrzyk i nagle świt

A na policzek

Kropelka - bryz.

Ty znowu tu jesteś

Czuję twą siłę

Już dawno smutku

U mnie nie byłeś.

Nie drukuję tego wiersza, by inni piszący w skrytości poeci brali go sobie za wzór, bo trochę w nim niedoskonałości, ale autorka ujęła mnie samym faktem, że jest to jeden z setki wierszy, które napisała, że ponad dwadzieścia lat potrafi późnym wieczorem, zapewne gdy cała rodzina już spi, usiąść i przelać swoje myśli i uczucia na papier.

W życiu pełni odpowiedzialną funkcję, w pracy nie może oderwać się ani na moment od tego co robi, a jednak w wolnej chwili - może w niedzielę siada i pisze wiersz, bo w gruncie rzeczy jest poetką, chociaż codziennie poezją się nie zajmuje. Bo nie można być zawodowym poetą. Poezja to rodzaj wrażliwości, grubość skóry, sposób, w jaki odczuwa się świat. Jest też sposobem na życie i ocenę tego, co nas otacza. Śmiem twierdzić, że tacy ludzie sa bardziej wrażliwi na nieszczęścia innych, bardziej można liczyć na ich pomoc, na ich współczucie, na ich dobroć. Taką poetką jest moja świeżo poznana znajoma, pani Beata. Dziękuję jej za wiersz i za to, że jest taka, jaka jest.

Bierzcie przykład z pani Beaty, a świat z pewnością stanie się lepszy.

(MAT)

2004.11.03