SPŁONĘŁA CHLEWNIA

W nocy z 25 na 26 września w Prusowym Borku wybuchł pożar, w wyniku którego doszczętnie spłonęła murowana chlewnia kryta dachówką oraz przylegający do niej garaż. Ogień strawił znajdujący się w nim ciągnik Ursus, seata ibizę, narzędzia rolnicze, kosiarkę i dwa silniki elektryczne. W chlewni spaliła się tona siana. Akcja straży pożarnej trwała ponad cztery godziny. Właściciel chlewni, Kazimierz R., wstępnie oszacował straty na 70,5 tys. złotych. Strażakom udało się ocalić mienie wartości 150 tys. Do tej pory nie ustalono przyczyn pożaru, policja prowadzi czynności dochodzeniowe.

KOLIZJE PO KIELISZKU

W nocy z 20 na 21 września doszło do wypadku w rejonie wsi Kokoszka. Kierujący oplem mieszkaniec gm. Rozogi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo. Pasażerka doznała ogólnych obrażeń, on zaś wyszedł ze zdarzenia bez szwanku. Policjanci ustalili, że kierowca doprowadził do wypadku będąc pod wpływem alkoholu. Pobrano mu krew do analizy.

Również alkohol stał się przyczyną kolizji, która miała miejsce po południu 20 września na ul. Władysława IV w Szczytnie. Zderzyły się tam opel vectra i bmw. Kierujący vectrą 28-latek z gm. Szczytno miał ponad 0,5 promila alkoholu we krwi.

UTKNĘŁA NA TORACH

O sporym szczęściu może mówić 38-letnia mieszkanka Szczytna, która późnym wieczorem 23 września wjechała na przejazd kolejowy przy ulicy Chopina. Wjechała i... już się z niego nie ruszyła. Samochód stojący na torach został zauważony przez patrol policji i usunięty. Okazało się, że kierująca nim kobieta miała we krwi ponad 3 promile alkoholu i najprawdopodobniej zasnęła za kierownicą. W toku dalszych działań policja ustaliła, że kobieta nie posiadała uprawnień do kierowania pojazdem. Teraz odpowie przed sądem za jazdę w stanie nietrzeźwym.

PAPIEROSY I ALKOHOL Z PRZEMYTU

24 września nad ranem, na terenie gm. Świętajno policjanci dokonujący rutynowych czynności operacyjnych przeszukiwali mieszkanie, w którym zabezpieczyli 12,5 l alkoholu i 217 paczek papierosów z przemytu o łącznej wartości 500 zł.

NOCNE GRZYBOBRANIE

W czwartek 23 września ok. godz. 22 rodzina zgłosiła zaginięcie 66-letniej mieszkanki Kętrzyna, która zbierała grzyby w okolicy Racibora, gm. Świętajno. Rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Brały w niej udział dwa zastępy OSP ze Spychowa i jeden zastęp OSP z Piasutna. Policja użyła psa tropiącego. Strażacy i policjanci przez kilka godzin przeczesywali zarośla i dukty leśne. Sprawdzono także szpitale w Szczytnie i Mrągowie. Niefortunną grzybiarkę udało się odnaleźć dopiero ok. 2 nad ranem 24 września. Kobieta wyszła z lasu w okolicy Babięt i przy szosie oczekiwała na pomoc. Przyczyną zgubienia się była utrata orientacji w terenie.

- Wszystko skończyło się dobrze dlatego, że kobieta zachowała roztropność wychodząc z lasu na drogę i tam oczekując pomocy - mówi oficer prasowy KPP w Szczytnie, Daniel Filipowicz.

DYM NA KLATCE SCHODOWEJ I W PIWNICY

Do dwóch podobnych zdarzeń doszło w sobotę 25 września w Szczytnie. Najpierw strażacy zostali powiadomieni o zadymieniu klatki schodowej w budynku przy ulicy Leyka. Po przybyciu na miejsce spenetrowali piwnice, lecz nie udało im się odnaleźć źródła ognia. Według wstępnych ocen, mogła nim być wrzucona do klatki schodowej petarda.

Tego samego dnia, po południu, strażacy zostali powiadomieni o dymie wydobywającym się z piwnicy budynku przy ul. Sienkiewicza. W jej wnętrzu płonęły szmaty i płyty wiórowe. Pożar udało się w porę ugasić. Przyczyną było prawdopodobnie podpalenie. Straty wyniosły ok. 300 zł.

WYKORZYSTANY BYK?

22 września szczycieńska policja została powiadomiona o kradzieży byka z pastwiska w gm. Dźwierzuty. Zwierzę, ważące prawie 500 kg i warte ok. 2 tys. zł, ulotniło się prawie bez śladu. Przybyli na miejsce funkcjonariusze stwierdzili, że paśnik, ogrodzony elektrycznym "pastuchem", nie został uszkodzony. Policjantom udało się wytropić byka w odległości 1 km od pastwiska. W zdarzeniu nie byłoby może nic dziwnego, gdyby nie podejrzenia właściciela zwierzęcia. Według niego, dorodny samiec został wywabiony przy współudziale krowy i wykorzystany do powiększenia czyjegoś stada. Policjanci uważają, że ta wersja jest prawdopodobna, ponieważ bycze usługi prokreacyjne są dość drogie - za jedną trzeba zapłacić ok. 60 zł.

2004.09.29