TELEFONICZNY DOWCIPNIŚ PRZED SĄDEM

W środę 29 października przed szczycieńską Temidą stanął 27-letni Mariusz N. Został oskarżony o to, że od sierpnia 2002 r. przez 10 miesięcy utrudniał pracę szczycieńskim strażakom. Nawet po kilkanaście razy w dzień i w nocy wydzwaniał na numer alarmowy 998 i obrzucał strażaków wulgarnymi epitetami.

Strażacy próbowali bronić się przed natarczywym "wielbicielem". Ponieważ posiadają urządzenia identyfikujące numer telefonu dzwoniącej osoby, wystąpili do operatora sieci komórkowej o udostępnienie danych dowcipnisia. Gdy okazało się to niemożliwe, zwrócili się o pomoc do prokuratury. Ta ustaliła personalia natarczywego mężczyzny.

Sąd skazał Mariusza N. na sześć miesięcy ograniczenia wolności i dwadzieścia dni roboczych pracy społecznej na rzecz gminy. W czasie rozprawy skruszony przeprosił strażaków.

- Pamiętam wiele przypadków telefonicznych żartownisiów, ale ten był wyjątkowo uciążliwy. Większość fałszywych alarmów to niemądre żarty dzieci. Wtedy dzwonimy ponownie pod ten numer i rozmawiamy z rodzicami - mówi kapitan PSP Grzegorz Rybaczyk.

"MECHANICY" POD NADZOREM

W czwartek 30 października o drugiej w nocy policjanci otrzymali informację o usiłowaniu kradzieży samochodu stojącego przy ul. Nauczycielskiej. Zaniepokojeni tą wiadomością zaczęli przeszukiwać ulice miasta. Po niedługim czasie wylegitymowali dwóch osobników, którzy z podejrzanie wypchanymi plecakami wędrowali po mieście. Okazało się, że dźwigają w nich klucze samochodowe i śrubokręty przystosowane do wyłamywania zamków samochodowych. Dwaj osiemnastoletni mieszkańcy Olsztyna - Waldemar Z. i Mateusz B. - czwartkowej nocy przeprowadzili osiem nieudanych prób włamania do samochodów. Zostali zatrzymani do wyjaśnienia i w piątek oddani do dyspozycji prokuratora. Ten zastosował wobec nich dozór policyjny.

ZAATAKOWAŁ POLICJANTA

W nocy z soboty na niedzielę policjanci zostali wezwani na interwencję domową. Gdy przybyli na miejsce 39-letni Jerzy F. nagle zaatakował jednego z nich, zadając mu od tyłu ciosy rękami. Policjanci obezwładnili go i zawieźli na komendę. Wkrótce agresywny mężczyzna odpowie za napaść na funkcjonariusza.

POŻAR STODOŁY

W poniedziałek 27 listopada dwudziestu trzech strażaków i ochotników OSP gasiło płonącą stodołę w Rozogach. Z nieustalonych jeszcze przyczyn ogień strawił całą drewnianą konstrukcję budynku. Przez prawie 10 godzin gaszono warstwa po warstwie zgromadzoną słomę, siano i drewno opałowe. Właściciel wycenił swe straty na 22 tys. zł.

AKCJA "ZNICZ"

Tegoroczne Święto Wszystkich Świętych i Zaduszki minęły na drogach Szczytna i okolic dosyć spokojnie. Doszło do 4 kolizji drogowych, ale nie zdarzył się żaden wypadek. Policjanci zatrzymali pięć dowodów rejestracyjnych i dwa prawa jazdy. "Wlepili" mandaty dziesięciu osobom na łączną wartość 1250 zł.

W czasie akcji "Znicz" zatrzymano pięciu nietrzeźwych kierowców.

* Pierwszego pijanego rowerzystę przyłapano tuż przed godz. 10 w Wawrochach. Czterdziestoletni Tadeusz D. "wydmuchał" policjantom aż 3,15 promila alkoholu.

* O jedną setną promila jego "wynik" pobił godzinę później Dariusz K., którego zatrzymano do kontroli w Olszynach.

* Niedługo potem, w tym samym miejscu w alkomat dmuchał 31-letni Dariusz K. (zbieżność danych przypadkowa). Miał 3,01 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

* Jeszcze wcześniej zaczął "świętować" 58-letni kierowca renaulta. Kontrola przeprowadzona w pobliżu cmentarza rankiem 1 listopada wykazała, że Tadeusz K. ma 1,72 promila w wydychanym powietrzu. Policjanci nie znaleźli także przy nim dokumentów uprawniających do jazdy samochodem, te bowiem już jakiś czas temu zostały zatrzymane.

* W okolicach ul. Solidarności policjanci zatrzymali do kontroli jadącego samochodem Kazimierza K. Ze względów zdrowotnych kierowca nie mógł "dmuchnąć" w alkomat, więc pobrano mu krew do badania.

NIETRZEŹWI NA DRODZE

* W sobotę 25 października na trasie Szczytno-Jeruty doszło do kolizji. Rowerzysta Henryk S. uderzył w jadącego fiata 126. Rowerzysta trafił do szpitala z urazami ciała. Tam pobrano mu krew do badania na zawartość alkoholu. Kierowca samochodu był trzeźwy.

* Wynik ponad dwóch promili w wydychanym powietrzu "osiągnął" 25-letni Jarosław K., który w nocy z soboty na niedzielę (25/26 października) nabrał ochoty na przejażdżkę maluchem po Rozogach. Policjanci szybko wybili mu ten pomysł z głowy.

* Inny przyłapany przez policjantów pijany rowerzysta to Tadeusz P., który w piątkowy wieczór 24 października jechał ulicą Władysława IV w Szczytnie. Stwierdzono u niego ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

* W poniedziałek 27 października uwadze policyjnego patrolu nie uszedł 32-letni Zbigniew Ż. Jechał rowerem trasą Piasutno-Powałczyn, a sił w wędrówce dodawały mu blisko 2 promile alkoholu. Za jazdę po pijanemu Zbigniew Ż odpowie podwójnie. Po pierwsze - grozi mu do roku pozbawienia wolności, o czym zadecyduje sąd grodzki. Po drugie - jak stwierdzają policyjne kroniki - Zbigniew Ż. "bezpośrednio po dokonaniu czynności został oddany pod opiekę rodzinie". A tam mu się pewnie nieźle oberwało...

* Przed rodziną tłumaczył się też 23-letni Paweł P., który przybył do domu wieczorem w środę policyjnym wozem. Stróże prawa "podrzucili" do domu rowerzystę, gdy podczas kontroli "wydmuchał" ponad 2 promile alkoholu.

* We wtorek 28 października wieczorem w Rozogach policjanci zatrzymali do kontroli kierowcę fiata 126. Alkomat wykazał, że kierująca 49-letnia Józefa M. miała 0,67 promila alkoholu. Powinna więc ponieść konsekwencje jazdy po pijanemu. Jednak jej pasażer Edward K. był innego zdania. Stanął w obronie honoru damy i nie przebierając w słowach powiedział policjantom, co o nich sądzi... Trafił na izbę zatrzymań. Wkrótce odpowie za znieważenie policjanta.

2003.11.05