NAPADNIĘCI WCZASOWICZE

Zamiast pławić się w wodach jeziora Sasek Wielki w okolicach Linowa, wypoczywający tam turyści trafili do szczycieńskiego szpitala. Wczesnym rankiem 6 lipca zostali napadnięci przez grupę kilku mężczyzn. Bandyci, uzbrojeni w kije bejsbolowe, poturbowali wczasowiczów, wybili szybę w ich aucie i uciekli. Poszkodowani, którzy całym zajściem byli ogromnie zaskoczeni, zachowali jednak zimną krew. O zdarzeniu natychmiast powiadomili policję. Potem wraz ze stróżami prawa udali się na poszukiwanie zbiegłych napastników. Niestety, ci się zwyczajnie rozpłynęli. Policjanci postanowili więc wracać do Szczytna. Zabrali ze sobą pobitych turystów, by oddać ich w fachowe ręce szczycieńskich lekarzy. W czasie jazdy poszkodowany wczasowicz dostrzegł idących drogą mężczyzn i rozpoznał jednego z szukanych napastników. Mężczyźni na widok radiowozu uciekli do lasu. Policjanci schwytali jednego z uciekinierów. 19-letni Zbigniew N. w wydychanym powietrzu miał 1,6 promila alkoholu. Nastolatek został zatrzymany w KPP do wyjaśnienia.

KOLEGA - ZŁODZIEJ

Niezbyt przyjemnie zakończyła się wyprawa na Mazury dla młodych chłopców, którzy chcieli wypocząć od zgiełku stolicy. We czterech przyjechali do rodziny jednego z nich, mieszkającej w Szczytnie. Zaraz po przyjeździe ciekawi okolic wybrali się pooglądać nasze miasto. Jeden z nich niezbyt entuzjastycznie podszedł do pomysłu. Tłumaczył, że jest nieco zmęczony podróżą i woli zostać w domu. Zmęczenie jednak wyparowało natychmiast, kiedy jego kompani opuścili posesję. Splądrował całe mieszkanie w poszukiwaniu wartościowych rzeczy. I znalazł. Kiedy pozostała trójka wróciła, w mieszkaniu nie było już ich kolegi. Brakowało też dwóch telefonów z aparatem cyfrowym, ładowarki oraz aparatu fotograficznego. Wartość skradzionych dóbr właściciele oszacowali na 1100 zł. Chłopcy postanowili działać. Natychmiast pojechali na policję i opowiedzieli co się stało. Potem wraz z policjantami udali się szukać swojego nieuczciwego kolegi. Słusznie przyszło im na myśl, że może zechce ona dać nogę ze Szczytna. Udali się więc na przystanek autobusowy. W odjeżdżającym autobusie relacji Szczytno - Warszawa dostrzegli poszukiwanego chłopaka. Autobus został zatrzymany. Złodziej oddał wszystkie przywłaszczone przedmioty. Zamiast do Warszawy trafił do KPP w Szczytnie, by złożyć wyjaśnienia.

SPALONE AUTO

We wtorek 1 lipca przypadkowy przechodzień zgłosił policji, że płonie stojący na poboczu samochód. Wezwana przez policjantów straż pożarna zastała doszczętnie już spalonego volkswagena golfa. Dotąd nie ustalono, kim jest właściciel auta. Wiadomo, że przyczyną pożaru było podpalenie.

KONKUBENT SADYSTA

Sąd Rejonowy w Szczytnie zastosował tymczasowe aresztowanie wobec 39-letniego Włodzimierza T. Mężczyzna podejrzany jest o to, że w okresie od 1998 roku do lipca 2003 znęcał się fizycznie i psychicznie nad swoją konkubiną, Zofią L. Wszczynał awantury domowe, podczas których bił ją, kopał po ciele, głowie i twarzy, obrzucał wulgarnymi wyzwiskami. Ponadto gwałcił ją i zmuszał do innych czynności seksualnych. Często groził kobiecie, że ją okaleczy i zabije. Właśnie prawdopodobieństwo dokonania kolejnych przestępstw w stosunku do swojej konkubiny oraz wywieranie wpływu na jej oraz świadków zeznania spowodowało, że Włodzimierz T. za kratkami spędzi na początek 3 miesiące.

ZDERZENIE

Niefortunnie dla kierowcy fiata 126p zakończyła się niedziela 6 lipca. Jechał drogą w Lejkowie kiedy dostrzegł tipo, pędzące z naprzeciwka wprost na niego. Usiłował zjechać na pobocze, lecz było już za późno. Doszło do zderzenia. Wezwana na miejsce policja szybko wyjaśniła powód stłuczki. Badanie alkotestem wykazało, że 28-letni kierowca, Sławomir K. w wydychanym powietrzu miał niemal 3,8 promila alkoholu. Dla wielu pewnie dawka śmiertelna. U Sławomira K. wywołała tylko niedostateczną ostrość widzenia. Nie widział wprawdzie na co jedzie, ale wciąż jechał... No i dojedzie... przed oblicze sądu.

ROWERZYŚCI NA GAZIE

* W niedzielę 6 lipca około godziny 17.00 w Świętajnie przy ul. Żymierskiego patrol policji zatrzymał do kontroli drogowej jadącego rowerem 59-letniego Kazimierza K. Mężczyzna zwrócił uwagę funkcjonariuszy, bo dość niepewnie kierował swoim pojazdem. I nic dziwnego, jak się bowiem okazało, w wydychanym powietrzu miał ponad 2,5 promila alkoholu.

* Przed czujnym okiem policjantów nie umknął też tego samego dnia 19-letni Paweł E. ze Szczytna. To cud, że jego rowerowa przejażdżka nie skończyła się tragicznie. Tuż przed północą jechał rowerem środkiem ulicy Piłsudskiego w Szczytnie. Mężczyzna był ledwo widoczny, bo poruszał się bez oświetlenia. Badanie alkotestem wykazało, że w wydychanym powietrzu miał 2,5 promila alkoholu.

DACHOWANIE

Pechowy okazał się piątek 4 lipca dla kierowcy i pasażera renaulta, mieszkańców Przasnysza. Aura tego dnia nie była sprzyjająca, padał silny deszcz. To zapewne spowodowało, że auto wpadło w poślizg i przewróciło się na dach. Obie osoby trafiły do szczycieńskiego szpitala. Na szczęście skończyło się na lekkich obrażeniach.

2003.07.09