Wkrótce udajemy się z żoną do Warszawy. Na trzy dni. W tym czasie czeka nas kilka interesujących spotkań. Głównie o charakterze towarzyskim. Ale nie te spotkania są dla mnie najważniejsze.
Dla mnie liczą się przede wszystkim same odwiedziny miasta mojej młodości, miasta, w którym spędziłem prawie sześćdziesiąt lat życia. Możliwość konfrontacji Warszawy obecnej z Warszawą jaką zapamiętałem to dla mnie fascynujące zajęcie. „Zmiany, zmiany, zmiany… ” - że zacytuję bohatera jednego z filmów Barei. A zmiany te zachodzą tak szybko, że kiedy kilka tygodni temu próbowałem dojechać do centrum Warszawy z kierunku Szczytno, to pobłądziłem w sieci nowych rozjazdów. Pierwszy raz! Towarzysząca mi żona załamała się i zaczęła wątpić, czy ja aby na pewno jestem autentycznym byłym warszawiakiem.
Odwiedzając Warszawę najczęściej korzystam z sympatycznego apartamenciku, który jest własnością mojego przyjaciela i bywa udostępniany jego gościom. Dla mnie to miejsce najwspanialsze z uwagi na lokalizację mieszkania w pobliżu placu Zbawiciela. W tej okolicy spędziłem najlepsze lata. Sześć lat studiowałem na Wydziale Architektury PW kilka ulic dalej. Później, przez następne lata, mieszkałem w dwóch kolejnych, wynajmowanych mieszkaniach. Także w najbliższej okolicy (plac Konstytucji, Wspólna). Od tego czasu zmieniło się sporo, ale nie wszystko. Zwłaszcza jedno miejsce jest mi szczególnie bliskie i od pewnego czasu zawsze je odwiedzam.