Od lat mieszkańcy Jerutek, ale nie tylko oni, męczyli się z dojazdem do Szczytna i z powrotem. Droga powiatowa łącząca te miejscowości, jak wiadomo, była bardzo wąska, a jej nawierzchnia mocno zniszczona.
Wreszcie w sobotę 30 września stało się. Tego dnia zakończył się remont tego paskudnego szlaku. Na stronie internetowej web.facebook.com/solectwojerutki, skąd zaczerpnęliśmy zdjęcie, wyczytaliśmy, że goście specjalni, m. in. Jarosław Matłach, starosta powiatowy i wójt gminy Świętajno Alicja Kołakowska dokonali uroczystego przecięcia wstęgi na nowej drodze.
Na koniec odbyła się jeszcze ogólna biesiada z udziałem mieszkańców Jerutek.
No i dobrze, było co świętować, bo teraz po przebudowanej drodze jedzie się gładko i nie ma problemów z mijaniem czy wyprzedzaniem nawet szerokich pojazdów.
WYBOJE, ŚLISKOŚĆ I INNE NIEBEZPIECZEŃSTWO
Jak wspomnieliśmy, wyremontowany szlak komunikacyjny Szczytno – Jerutki, gdy go pokonywaliśmy, wydał się nam gładki oraz równy, tj. bez wybojów. Nie rzucało na nawierzchni z powodu śliskości, ani też nie zauważyliśmy jakiegoś innego niebezpieczeństwa.
Tymczasem naszym odczuciom przeczy oznakowanie odnowionej drogi. Jak każdy widzi, w miejscu gdzie kończy się wieś Jerutki, cała grupa znaków ostrzega, że świeżo oddana do użytku szosa nadal pozostaje wyboista, śliska i czai się na niej jakieś inne niebezpieczeństwo. Całości obrazu dopełnia znak ograniczający prędkość do 50 km/godz.
Rodzi się zatem pytanie: - To po co było remontować drogę, skoro stare ograniczenia pozostały?
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.