Zachłanność ludzi nie zna granic. Ofiarami tego są w tym okresie jelenie, pozbywające się poroża. - By je pozyskać, niektórzy nasi mieszkańcy chodzą całymi rodzinami za zwierzyną, płosząc ją. Najlepsi „specjaliści” potrafią przejść nawet 20 kilometrów, posuwając się przy tym do kłusownictwa – mówi Bogdan Komosiński, sołtys Piasutna.
Przełom lutego i marca to okres, w którym jelenie zaczynają pozbywać się poroża. Stanowi ono niezłą gratkę dla poszukiwaczy. I choć nie ma w tym nic nagannego, to niewinne z pozoru hobby coraz częściej przybiera nieetyczny charakter. Za wszystkim oczywiście kryją się pieniądze. Za kilogram poroża można na skupie otrzymać 100 zł, a nawet 2-3-krotnie więcej. Właśnie w pogoni za zyskiem coraz więcej poszukiwaczy decyduje się tropić zwierzęta, zmuszając je do ciągłego przemieszczania się. Jak informują przedstawiciele Lasów Państwowych, zdarzają się przypadki, gdy jelenie wypłaszane są petardami, a chciwy zbieracz „tropi” je quadem. Najprawdopodobniej to właśnie była przyczyną tragedii w województwie zachodniopomorskim. Wypłoszona chmara przeszło 30 jeleni weszła na zamarznięte jezioro. Lód nie wytrzymał i mimo ofiarnej akcji strażaków 18 zwierząt utonęło.