Mieszkańcy ul. Drzymały, choć ta została niby oddana do użytku, mają pretensje do władz miasta w kwestii oświetlenia. Nie działa ono i tyle, więc jak podpowiadają nam sfrustrowani tym faktem, należałoby zapytać samorządowe władze i to dosadnie - po jakiego diabła stawiano tam nowe latarnie? To jednak nie wszystko, bo na ulicy zostały i wciąż stoją stare słupy oświetleniowe, choć użytek z nich również żaden, bo tak samo jak nowe nie świecą nocą, choć bywa, że dniem i owszem. Ratusz odpowiedział nam, że zarzuty mieszkańców ulicy są nieprawdziwe, gdyż lampy się palą, tyle że na razie stare. No i masz babo placek. Po takim stwierdzeniu nie wiadomo co to się dzieje z tym oświetleniem - działa, czy też nie. Nie było zatem wyjścia, rzecz należało sprawdzić na miejscu. Okazało się i to jest dopiero ciekawostka, że rację mają obie strony, tyle że dokładnie po połowie. Rzecz w tym, że istotnie palą się nocą stare latarnie, czego dowodem jest takie oto zdjęcie - fot. 1. Dotyczy to jednak tylko 1/2 długości ulicy, począwszy od skrzyżowania z ul. Kętrzyńskiego. Dalsza część aż do wlotu w ul. Poznańską tonie, niestety, w egipskich ciemnościach. - Kiedy muszę wyjść wieczorem z domu, idę środkiem ulicy, bo na chodnikach jest tak ciemno, że nie sposób po nich iść - skarży się pani Ewa. Gdyby nie ten mankament, byłaby bardzo zadowolona z tej najnowszej miejskiej inwestycji. Jak nam mówi, nie sposób porównywać dawną ul. Drzymały do obecnej, do czasów gdy po jej gruntowej nawierzchni pędziły samochody wzbijając tumany kurzu, który wdzierał się dosłownie wszędzie, w tym do mieszkań. Teraz już tego nie ma, a samochody, choć jest asfalt, i tak nie mogą śmigać, bo przeszkodą są progi zwalniające.
"FACHOWA" ROBOTA
W miniony czwartek u wylotu ul. Ogrodowej w ul. Kościuszki służby drogowe uzupełniały, niewielkie zresztą, ubytki w nawierzchni asfaltowej. Wiadomo, świeżo wykonana robota musi być jakoś chroniona i aby łatek nie rozjechały koła samochodów trzeba było je jakoś zabezpieczyć. Zwykle w takich przypadkach przed i za łatkami ustawia się pachołki, a co tym razem wymyślili „rezolutni” fachowcy? Oto na środku dość ruchliwego skrzyżowania ustawili mały walec drogowy, aby ten osłaniał wykonane naprawy - fot. 2. Zdjęcie to zrobił nasz Czytelnik z wnętrza swojego samochodu. Zatrzymał się w tym miejscu aby ustąpić pierwszeństwa przejazdu, no ale w końcu musiał ruszyć.
Patrzył w lewo, patrzył w prawo, znowu w lewo, aby sprawdzić czy coś nie nadjeżdża, ale jak to coś wypatrzeć, gdy widok zasłania drogowy walec. W końcu podjął decyzję i ruszył do przodu, tyle że bardzo, bardzo powoli. To go właśnie uratowało, bo w tym samym czasie zza niedużego walca wyłoniła się maska samochodu - fot. 3. Oto jakie pułapki czyhają na kierowców, i to zgotowane nie przez kogo innego, a służby drogowe. - A przeciągnąć takiemu drogowym pachołkiem po grzbiecie, to może by zmądrzał - irytował się nasz Czytelnik.