Karol Kijuc z Piasutna samotnie wychowuje czworo dzieci. Mieszkają w starym, drewnianym domu, który wymaga pilnego remontu. Ojcu marzy się urządzenie w nim łazienki oraz pokoju dla najstarszej córki. To jednak wymaga sporych nakładów finansowych, a tych panu Karolowi brakuje.
SAM Z CZWORGIEM DZIECI
W centrum Piasutna stoi stary, liczący około stu lat drewniany, mazurski dom. To tu mieszka Karol Kijuc wraz z czwórką dzieci: córką Kingą, która w lutym skończy 18 lat oraz synami – 15-letnim Kacprem, 8-letnim Igorem i 4-letnim Alanem. Na początku listopada rodzinę spotkała tragedia. Nieoczekiwanie, w wieku zaledwie 35 lat, zmarła matka dzieci. Od kilku lat była rozwiedziona z panem Karolem, ale po jej śmierci cała gromadka trafiła pod jego opiekę. Samotny ojciec robi wszystko, aby zapewnić swoim pociechom jak najlepsze warunki. Przyznaje, że w przeszłości nie był święty. Nadużywał alkoholu i nie płacił alimentów, za co trafił do więzienia. W czasie odsiadki odbył jednak terapię i zapewnia, że dziś jest już całkiem innym człowiekiem. Przestał pić i zaczął pracować. Obecnie jest zatrudniony na pół etatu w lesie jako pilarz. Co rano odprowadza najmłodszych synów do autobusu, który zawozi ich do przedszkola i szkoły w Świętajnie. Po pracy przygotowuje dzieciom posiłki i pali w piecu, aby w mieszkaniu było ciepło.