Pomiędzy wicestarostą Marcinem Nowocińskim a jego sąsiadką Małgorzatą Beutler kilka dni temu doszło do nieprzyjemnej scysji. Według relacji kobiety, samorządowiec miał ją zwymyślać, używając przy tym wulgarnych słów i grozić jej. -Widać, że czuje się bezkarny – uważa sąsiadka. Z kolei Nowociński przedstawia zupełnie inną wersję zdarzeń, wskazując, że to ona zachowała się niewłaściwie.
WERSJA PANI MAŁGORZATY
W niedzielny ranek 9 kwietnia na gruntowej drodze prowadzącej do domostw Małgorzaty Beutler i wicestarosty Marcina Nowocińskiego doszło do ostrego spięcia. Na temat tego, co dokładnie miało tam miejsce, oboje przedstawiają różne wersje zdarzeń. - Był ranek, pora, kiedy na drodze panuje mały ruch. Postanowiłam zabrać na spacer moje dwa psy – opowiada pani Małgorzata. - Wzięłam ze sobą smycz, ale puściłam je wolno – kontynuuje. Jak mówi, w pewnej chwili na drodze pojawił się jadący z dużą szybkością samochód. Za kierownicą siedział ojciec wicestarosty, a on zajmował miejsce pasażera. Auto potrąciło jednego z psów pani Małgorzaty. Zwierzak zaczął skomleć i uciekać do domu, a jego właścicielka ruszyła za nim.