Przetargi na dowóz dzieci do szkół wygrywają ci przewoźnicy, którzy zaoferują najniższą stawkę za kilometr. Czy tylko ten wskaźnik powinien być brany pod uwagę? – zastanawiają się rodzice uczniów.

Poranny chaos

W tym roku szkolnym nastąpiła zmiana firmy dowożącej dzieci do szkół na terenie gminy Świętajno. Przetarg na tę usługę wygrał PKS Przasnysz. Zmiana przewoźnika wpłynęła niekorzystnie na organizację godzinowego przyjazdu po dzieci. Najbardziej odczuwają to gimnazjaliści z Cisu i Nowych Czajek, skąd autobus odbiera ich już o godz. 6:40.

- W ubiegłym roku, gdy jeździł pan Gołaś dzieci były zabierane o 7:10, a teraz są zmuszone sporo wcześniej wstawać – narzeka mama dwójki gimnazjalistów Aneta Siarnowska. - Na początku było jeszcze gorzej, bo autobus przyjeżdżał po dzieci dziesięć minut wcześniej.

Jak się dowiadujemy, przewoźnik z Przasnysza wygrał przetarg, oferując za 1 km 50 groszy mniej od firmy Stanisława Gołasia z pobliskiego Bystrza, który dowoził dzieci w latach poprzednich. W efekcie tego miejscowy przewoźnik zmuszony był sprzedać dwa autobusy i zwolnić dwóch pracowników. To również niepokoi wójta Świętajna Janusza Pabicha.

- Dochody naszej gminy zmalały, a zysk mimo tańszego, nowego przewoźnika jest niewielki - mówił wójt na niedawnym spotkaniu wiejskim.

Z kolei Stanisław Gołaś uważa, że rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby skierowanie przez firmę z Przasnysza na drogi gminy Świętajno dodatkowego autobusu. - Jak przyjdzie zima to będzie jeszcze gorzej – ostrzega.

AK