Powiew Arktyki

Cóż to za zimę mamy tego roku! Najpierw gnębiły nas niesłychane mrozy, a teraz życie utrudniają obfite opady śniegu. Najgorszy po tym względem był wtorek 21 lutego. Sypnęło wtedy potężnie, a na szosach i drogach porobiły się istne ślizgawki. Miejskimi ulicami samochody "mknęły" ok. 20 km na godzinę, wyglšdajšc przy tym jak arktyczne pojazdy, bo każdy z nich niósł na sobie potężny ładunek śniegu - fot. 1.

"Kurek" spostrzegł nawet w ów feralny dzień motocyklistę. Amator dwóch kółek dopiero wybrał sobie odpowiednią porę do jazdy! Grzązł w śniegu nieomal po osie kół, ale, uparciuch, mimo to nie zrezygnował z jazdy - fot. 2.

BIAŁA ZASŁONA

Tego samego dnia pewien dobry znajomy "Kurka", skończywszy pracę, wsiadł do swojej corsy i skierował się ku domowi. Zaraz przed skrzyżowaniem obok poczty musiał zahamować, aby przepuścić pieszych. Manewr ten przeprowadził niezbyt gwałtownie, wszak zdawał sobie sprawę, że jest ślisko. Ale co to? Nagle całkiem stracił widoczność, bo jakaś biała zasłona pojawiła mu się tuż przed oczyma.

- Co się dzieje, u licha? - zdziwił się ogromnie, ale wnet uświadomił sobie, że w momencie hamowana, śnieżna czapa zalegająca na dachu obsunęła się na przednią szybę, no i przestał wówczas cokolwiek widzieć. Nie tracąc zimnej krwi, szybko włączył swiatła awaryjne i wysiadłszy z wozu usunął śnieg z szyby oraz maski wozu.

- Najadłem się niezłego strachu - powiedział "Kurkowi" tuż po tej przygodzie, zadowolony, że nie doszło wówczas do żadnej kolizji.

Niezłe perypetie przeżył też "Kurek", utkwiwszy w nocy z poniedziałku na wtorek w zaspie we wsi Piece. Wydobył się z opresji dopiero dzień później, kiedy tamtejsze wiejskie trakty odśnieżył pług.

Nie była to jedyna w owe dni zasypana wieś. Podróżując w okolice Lipowca, tuż za Wawrochami, "Kurek" napotkał inny traktor przecierający szlak - skrót wiodący z Wawroch do Płozów - fot. 3.

Maszyna zwróciła już z daleka naszą uwagę, bo wzbijała w powietrze efektowne pióropusze śniegu. Jak powiedział "Kurkowi" jej operator, spieszy na pomoc kilku gospodarzom mieszkającym przy tej drodze - skrócie, bo już od trzech dni nie mogli oni oddawać mleka do sklepu ani ruszyć na jakiekolwiek zakupy.

GAŁĘZIE I KONARY

Oprócz gołoledzi, poważne zagrożenie na drogach powiatowych i krajowych stanowią gałęzie przydrożnych leśnych drzew. Zwisają tuż nad jezdniami z powodu nadmiernego obciążenia śniegiem. Niektóre wprost łamią się i spadają na drogę, inne zaś tworzą istne baldachimy, lub zgoła tarasują szlak - fot. 4.

Zdjęcie przedstawia fragmenty szosy Szczytno - Lipowiec, ale identyczne widoki można zaobserwować jadąc drogą krajową do Olsztyna.

- Takie zwisające gałęzie oraz konary wchodzące w pas jezdni usuwane są na bieżąco - mówi "Kurkowi" drogomistrz Krzysztof Chodkowski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

- Trzeba jednak wyjaśnić - dodaje - że zagrożenie to powodują drzewa iglaste, którymi opiekuje się nie nasza instytucja, a Lasy Państwowe.

GDDKiA zawarła jednak specjalną umowę z leśnikami, na mocy której obie instytucje wspólnie patrolują drogowe szlaki i gdy zachodzi taka konieczność, nie tylko poszczególne gałęzie, ale i całe drzewa są natychmiast wycinane oraz usuwane.

OSOBLIWY POCIĄG

Obfite opady śniegu dają się we znaki nie tylko administratorom szlaków drogowych i ich użytkownikom. Oprócz pojazdów samochodowych są przecież jeszcze i inne środki transportu osobowo-towarowego.

W czwartek w godzinach popołudniowych na szczycieńskej stacji kolejowej pojawił się wielce zagadkowy pociąg - fot. 5.

Ni to osobowy, ni towarowy, słowem - nie wiadomo co. Grupka osób czekających na peronie nawet nie próbowała wsiadać, gdyż wagony nie były wyposażone w jakiekolwiek drzwi. Ów osobliwy pociąg wytwarzał, co dodatkowo intrygowało, spory hałas. Coś tam wewnątrz pobrzękiwało, zgrzytało i warczało, ale nikt z podróżnych czy gapiów nie miał pojęcia, jakie to tajemnicze procesy zachodziły w środku niezwykłych wagonów.

Wreszcie, kiedy ostatni człon składu przetaczał się powoli poprzez peron, wszystko stało się jasne. Wehikuł doczepiony na końcu, a przypominający swym kształtem lokomotywę spalinową, miał na bokach taki bowiem napis - MASZYNA ODŚNIEŻNA PSE - 53.

Przez szczycieński dworzec przejeżdżał po prostu pociąg odśnieżający kolejowe szlaki. Co ciekawe, owa skomplikowana maszyneria zbierała śnieg z torowiska nie od czoła zestawu, a poprzez człon ostatni, z którego potem górą, transportowany był on taśmociągami i zsypywany do poszczególnych wagonów. To ten proces powodował istną kakofonię zagadkowych, głośnych dźwięków.

NIESPODZIANKA W OKIENKU

Przy ul. Żeromskiego ciągle jeszcze stoi rozsypujący się budyneczek przypominający szopkę. Pod koniec grudnia ubiegłego roku wybuchł w nim pożar, ale szybka akcja naszych strażaków nie dopuściła do całkowitego spopielenia budowli, a jedynie do nadwerężenia jej konstrukcji. Dopiero jednak całkiem niedawno miejskie władze doszły do wniosku, że rzecz chyląca się ku ruinie może stanowić zagrożenie, więc budowlę częściowo ogrodzono barierkami i zakazano przejścia przyległym do niej chodnikiem - fot. 6.

Dlatego nikt tędy nie chodzi, przez co nie może zobaczyć, co jest w okienku oznaczonym białą strzałką na fot. 6.

A wielka to szkoda, bowiem widać tam rzecz niezwykłą, ba, zgoła bulwersującą. Nie panienkę z okienka, o której pisała Jadwiga Deotyma, ale pana Przewodniczącego i to... za kratkami. Kto nie wierzy, niechaj patrzy - fot. 7.

Co ciekawe, Przewodniczącego posadzili tam zapewne jego ludzie - działacze szczycieńskiej Samoobrony, którzy mają swoją siedzibę obok, w niespalonej części budyneczku.

2006.03.01