Powiew prawdziwego lata

Niedawno "Kurek" o tym pisał - o ogołoceniu z drzew drogi Szczytno - Szczycionek, co sprawiło, iż droga ta z malowniczego, romantycznego szlaku przeistoczyła się w nowoczesny i ponoć bezpieczny trakt. Tak zresztą tłumaczył swoje działania administrator drogi: wyrąbawszy drzewa spowodował, że teraz nikt tu na nie nie wpadnie. "Kurek" zauważył jednak odwrotne aspekty tej zmiany, paradoksalnie powodujące wzrost zagrożenia. Rzecz tkwi gdzieś w psychice kierowcy - oto czując się dużo pewniej, skoro na poboczu nie ma drzew, mimowolnie ciśnie pedał gazu do dechy, bo taki szlak kusi, oj kusi do rozwijania nadmiernych prędkości - fot. 1.

Pewien kierowca popularnego pojazdu, tj. malucha, do którego nieopatrznie wsiadłem, aby podrzucił mnie na plażowisko w Szczycionku, rozwinął tu niewiarygodną prędkość sięgającą 140 km na godzinę, co jest istnym szaleństwem, no i ewidentnym złamaniem przepisów.

A przecież droga Szczytno - Kamionek - Szczycionek ostatnio jest dość ruchliwa - fot. 2.

Kogóż tam nie widzimy na drodze? Są cykliści, są samochody osobowe i ciężarowe, a między tymi pojazdami pędzą... z tupotem kopyt furmanki. Są też i piesi (akurat na zdjęciu niewidoczni). Pogoda ostatnio dopisuje, więc zmierza tędy niemały tłumek amatorów kąpieli, którzy szukają w niewielkim jeziorku ożywczej ochłody - fot. 3.

Choć upał tego dnia (czwartek 8 lipca) panował prawdziwy - nieomal 30oC w cieniu, to jednak woda nie zdążyła się jeszcze należycie nagrzać. Miała ok. 14oC. Brrr, jak zimno! I widać zresztą to po mince bohaterskiej Klaudii, która weszła do wody z koleżanką, również Klaudią, by udowodnić "Kurkowi", że woda jest super i w ogóle o key... Natomiast na chłopakach baraszkujących w wodzie ziąb toni nie robił najmniejszego wrażenia.

- Jest fajnie - mówi Klaudiusz, a jego koledzy (wszyscy ze Szczytna) zapowiadają, że jutro też tu się stawią w komplecie. Część, nie zrażona dystansem, dyrda pieszo ze Szczytna i z powrotem, część rowerami.

Bo u nas co? Ano smętek na plaży i tak zwana kompletna kaszana. Co najwyżej można się poopalać, posiedzieć na molo i to wszystko. Do skażonej wody nikt przecież o zdrowych zmysłach nie wejdzie - fot. 4.

PIWNE CENTRUM

Najwięcej w Szczytnie dzieje się w kwestii piwnej.

W przysądowym parku poprawiono alejkę, która teraz prowadzi do jakiegoś tajemniczego obiektu w kształcie grzybka - fot. 5.

Nie wszystko jest jeszcze gotowe, ale z tego co dowiedział się "Kurek" wywnioskować można, iż powstanie tu kolejna pijalnia piwa. Trzy nowe posadowione tuż przy placu Juranda już działają i czekają na gości, na wzmożony ruch z okazji "Dni i Nocy Szczytna". No to mamy teraz w Szczytnie piwne centrum, które jednak (i na szczęście) nie tylko samym piwem stoi.

Proszę bowiem popatrzeć na kolejne zdjęcie - fot. 6.

Widzimy na nim przyratuszowy murek, który dokładnie oblepiła młodzież.

Młodzi siedzą sobie lub stoją bardzo grzecznie i na czczo, z pozoru nie robiąc nic. A to nieprawda, bo właśnie imprezują. W usytuowanej bowiem dokładnie naprzeciw piwiarni gra i śpiewa zespół regge. To takty muzyki sprowadziły tu tylu amatorów tego rodzaju muzyki.

A właściciele lokalu, choć młodzież na murku nie konsumuje ich piwa, i tak zacierają ręce, bo taki tłumek widzów jest dobrą reklamą.

No to właścicielka Tawerny, a obecnie drugiej piwiarenki na placu, zapowiada także dodatkowe atrakcje muzyczne i nie tylko...

A i nie dość na tym, wszak zaraz obok ulokował się lokal trzeci, zwany BAR-em - fot. 7.

Póki co, jeszcze nie jest całkiem gotowy, ale gdy "Kurek" zawita do kiosków, lokal będzie działał pełną parą.

Czyli że jest teraz w czym przebierać, wybierać i gdzie imprezować. Imprezować, imprezować i imprezować...

NIE DRAŻNIĆ ŁABĘDZI

Z miejskiej plaży skorzystać można i owszem, a to w ten sposób, iż pobytu na niej w odróżnieniu od kąpieli jeszcze nam mieszkańcom Szczytna nikt nie zabrania. Zatem pozostaje nam widok na wodę, podziwianie zachodu słońca, kiedy nadejdzie stosowna pora, ewentualnie spacer po molo lub obserwacja wodnego ptactwa, bo tego tam dostatek.

Tyle, że należy przy tym zachować daleko idącą ostrożność.

Oto pewna pani zapewne z wnuczkiem na wózku chciała maleństwu pokazać pięknego łabędzia. Zawołała ptaka gestem dłoni, tak jak zwykle woła się kurę no i ptak wyszedł z wody na ląd. Sądził że tam czeka na niego jedzonko. Kiedy przekonał się, iż pani nic mu nie rzuciła, wygiął szyję w łuk i przystąpił do ataku.

Pani widząc, że to nie żarty schroniła się z wnuczkiem na molo - fot. 8.

Tam odgrodzeni barierką mogli poczuć się nareszcie bezpiecznie. Cóż, owe wielkie i piękne ptaki potrafią chwilami być groźne, zatem przy bliższym kontakcie należy być bardzo ostrożnym i ich nie prowokować.

2004.07.14