Takiego wydarzenia w historii Szczytna jeszcze nie było, ale dojść do niego wreszcie musiało. W sobotę wracających z Chin Konrada Bukowieckiego i jego tatę Ireneusza owacyjnie powitali koledzy i znajomi.

Powitali mistrza

W ostatnich latach popularne jest w niewielkich miejscowościach witanie mieszkających tam sportowców, którzy osiągali znaczące sukcesy. Kibice pamiętają przyjęcie gotowane w Wiśle Adamowi Małyszowi, Kasinie Wielkiej – Justynie Kowalczyk czy w Zębie – Kamilowi Stochowi. Wakacyjne sukcesy były bardzo dobrym pretekstem, by w podobny sposób pogratulować w rodzinnym mieście Konradowi Bukowieckiemu, złotemu medaliście Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Eugene i młodzieżowemu mistrzowi olimpijskiemu z Nankinu.

Pod domem, w którym mieszka nasz 17-letni kulomiot, koledzy rozwinęli transparent z napisem WITAMY MISTRZA OLIMPIJSKIEGO, a pierwszymi słowami, które złoty medalista usłyszał, były: „Konrad mistrzem” i „Irek supertrener”. To drugie hasło odnosiło się rzecz jasna do powracającego razem z Konradem ojca i trenera w jednej osobie – Ireneusza Bukowieckiego, który wniósł znaczący wkład w sukcesy. Nie zabrakło gromkiego „Sto lat” i strzelających korków od szampana. Na swoich najbliższych czekała oczywiście również Danuta Bukowiecka, w przeszłości znana sportsmenka.

-W wakacje był w domu może 2-3 dni – kwituje z wyrozumiałością mama Konrada.

Proza życia w rodzinie sportowców. Bez tej prozy nie byłoby jednak tak wspaniałych sukcesów.

(gp)