Prawdziwki, koźlaki i kurki

Wrzesień, jak na razie, mamy dość ciepły i pogodny. Choć nie pada, co nie jest typowe dla tego miesiąca, grzybów w lasach podobno zatrzęsienie. Świadczą o tym zresztą dość liczne stoiska z runem leśnym, jakie ulokowały się tuż u wejścia do starej targowicy. Tam prawdziwków, kozaków, kurek, kań oraz innych podgrzybków jest w bród. Są nawet obrane ze skórki maślaki. Plastikowy pojemnik średniej wielkości z kozakami kosztuje 3 zł. Są też jagody i borówki, a oprócz tego spory wybór wszelkich grzybków oferują przydrożni, a właściwie przyszosowi sprzedawcy. Najwięcej ich stoi, a właściwie siedzi nieopodal przejazdu kolejowego w Szymanach - fot. 2.

Ceny runa leśnego zbliżone są do tych na rynku w Szczytnie i co ważne, tutaj również można się targować, czy jak to teraz jest w modzie - negocjować ceny. Towaru na pewno nie zabraknie, bo co jakiś czas następuje świeża dostawa prosto z... lasu.

TROJACZKI

Arcyciekawe grzybki, skoro o nich już mowa, znalazł w lesie pan Andrzej Choromański, mieszkaniec Szczytna. Ma on w Piasutnie domek letniskowy, z którego robi częste i długie wypady do lasu.

No i tam, pośród głuszy, znalazł prawdziwkowe czworaczki. Grzybki niezwykłe, bo dwupiętrowe - istna osobliwość przyrody. Pierwszą kondygnację stanowią trzy małe grzybki, a drugą osobnik wyrastający z kapelusza jednego z tych dolnych prawdziwków. Na fot. 1 pan Andrzej Choromański prezentuje ów zadziwiający okaz.

Nie jest to żadna lipa, a najprawdziwsze zdjęcie, wykonane w redakcji "Kurka Mazurskiego". W zbliżeniu prawdziwkowe czworaczki wyglądają jak w górnym rogu zdjęcia 1.

Pan Choromański znalazł owe okazy w sobotę 4 września i kiedy pokazał je sąsiadce, zapalonej i doświadczonej grzybiarce, co w niejednym lesie zbierała runo, ta wyraziła się tak:

- Jak żyję jeszcze nie widziałam takich zadziwiających prawdziwków!

UWAGA NA MYLĄCY ZNAK

Przy wjeździe do Szczytna od strony Nowin, tuż za pierwszą stacją benzynową stoi drogowy znak ostrzegawczy. Z jego tarczy wynika, iż należy zachować czujność, bo na kierowcę czekają 3 "esy", czyli trzy zakręty, z tym że pierwszy w prawo.

W rzeczywistości pierwszy zakręt, jaki następuje za znakiem jest dokładnie w odwrotnym kierunku, czyli w lewo! - fot. 3. Na zdjęciu, co pokazuje strzałka, widać, iż pojazdy zmierzają nie w prawo, a w lewo.

Tym fragmentem szosy, wracając z Wielbarka do Szczytna jechała pewna mieszkanka naszego miasta. Było już po zmierzchu, a pani ufając oznakowaniu, przygotowała się do zakrętu w prawo, gdy tymczasem droga ostrym łukiem prowadziła w lewo. No i wpakowałaby się do rowu, gdyby nie poruszała się na tyle wolno, iż na korektę zmiany kierunku był jeszcze czas.

Na drugi dzień opowiedziała o tej swojej przygodzie koleżankom w pracy. Te słysząc ową historię doradziły jej, aby udała się do "Kurka".

- Jest w tej gazecie taki dział, gdzie opisywane są różne kuriozalne tabliczki i znaki - rzekły.

Stąd mamy tę informację. Mamy też nadzieję, że ów feralny znak zostanie rychło zastąpiony przez właściwy.

WITACZE

Pasym, co powszechnie wiadomo, ma mniej mieszkańców niż Szczytno, ale za to pochwalić się może znacznie większą powierzchnią, no i jak na porządne i wielkoobszarowe miasto przystało ma swój równie spory witacz. Potężna, kolorowa plansza z nazwą miejscowości w tęczowych barwach wita gości nadjeżdżających od strony Szczytna - fot. 4.

A Szczytno? Cóż, nie może dorobić się witacza na jakiejkolwiek wylotowej trasie, choć przed laty stał taki i to niemały przy szosie, wówczas jeszcze wspólnej dla kierunku na Nidzicę i Olsztyn. Dziś nie ma po nim już żadnych śladów, oprócz małego wzgórka, na którym stała metalowa konstrukcja.

Inne miasta też mają podobne gadżety. Jako ciekawostkę, chcemy przedstawić Czytelnikom zdjęcie witacza z Żywca - przysłał nam je jakiś czas temu nasz nieutrudzony pielgrzym Zdzisław Halamus. Rzecz nie jest tak wielgachna jak ta pod Pasymiem, ale ma jedną interesującą cechę. Widać na niej nie tylko herb Żywca i nazwę miejscowości, ale też aż pięć nazw grodów wraz z wizerunkami herbów zaprzyjaźnionych z tą miejscowością, na dodatek z pięciu różnych krajów (Anglii, Niemiec, Francji, Słowacji i Węgier) - fot. 5.

To się nazywa mieć dobre, europejskie kontakty! Choć swoją drogą dziwi brak Szczytna, które od jakiegoś czasu także utrzymuje przyjacielskie stosunki z Żywcem. Zatem, czy nie warto byłoby postawić u nas czegoś podobnego?

REKLAMA DŹWIGNIĄ HANDLU

Po Pasymiu, w którym gościłem kilka dni temu, zrobiłem mały spacerek. Miasto to, podobnie jak Szczytno, rozlokowało się tuż nad jeziorem (jednym, ale za to wielkim). Skoro dużo tu wody, powinni pasymiacy oferować przyjezdnym m.in. i rybki. Akurat głód mnie przypilił, więc zacząłem rozglądać się za stosownym lokalem. I co? Ano długo nie musiałem szukać, w głównym bowiem punkcie miasta, tuż obok ratusza, zauważyłem sklep z rybami i smażalnią w jednym i tym samym domku - fot. 6.

Niby jest to już jakaś ciekawostka, ale nic nadzwyczajnego. Ot, rybna sklepo-smażalnia i tyle. Jest jednak coś, pewien szczegół, który wyróżnia tę placówkę od innych. Na fotografii 6 biało-czarnym otokiem zaznaczono jakąś rzecz, która zwiesza się z kukułki na dachu budynku, tyle że co to niby właściwie jest - nie wiadomo, bo na ujęciu z szerokim planem nie bardzo widać takie drobiazgi.

Dlatego zróbmy zbliżenie - wówczas zarysują się dokładne kształty, widoczne na fot. 7.

Teraz już wiemy, że jest to rybka, choć unosząca się nie w toni, a w przestworzach (ryba latająca?). Wydaje się, iż ów pomysł na szyld - reklamę placówki jest udany i nieszablonowy, zaś mordka, czy też pysk ryby ma wielce sympatyczny wyraz, wprost zachęcający do odwiedzin placówki.

2004.09.15