Z zainteresowaniem przeczytałem w ostatnim „Kurku” artykuł o promocji turystycznej Szczytna. Padło w nim sporo oskarżeń. W zasadzie jest to zapewne efekt zbliżających się wyborów samorządowych, przed którymi wzrasta aktywność wielu osób, które będą zasypywać nas pomysłami, jak rozwijać miasto i powiat. Jednym z takich pomysłów jest zawsze turystyka. Rzadko jednak ktoś podsuwa tu jakieś konkretne rozwiązania. W wyborach startować nie zamierzam, ale promocją historyczną Szczytna i powiatu interesuję się od lat, więc spróbuję tu przedstawić, jak ja to widzę.
LATA 30.
Początki promocji turystycznej w naszym powiecie sięgają lat 30. XX wieku. Wówczas to wydano foldery promujące powiat i Rudziska Pasymskie. W tym pierwszym chwalono się przyrodą, drewnianą architekturą i pozostałościami po bitwie pod Tannenbergiem. W Szczytnie natomiast najważniejszą atrakcją była największa w Niemczech hodowla ptaków drapieżnych. Rudziska Pasymskie reklamowały się jako wspaniały ośrodek sportów zimowych. Jak wiemy, nic z tego ośrodka, z wyjątkiem ruin, nie zostało. Patrząc jednak nawet po liczbie wydanych folderów turystycznych, to w porównaniu na przykład z Giżyckiem, było ich niewiele i widać, że zdawano sobie sprawę ze stosunkowo niskiego potencjału turystycznego powiatu.
SAMI NIE WIEMY, CO MAMY
Po II wojnie światowej przewodniki i foldery informowały również o przyrodzie, drewnianej architekturze Klonu, tradycjach związanych z ruchem polskim na Mazurach i przede wszystkim o szczycieńskim muzeum.