Dla nas, mieszkańców Szczytna - miasta Krzysztofa Klenczona, historia polskiej, młodzieżowej muzyki rozrywkowej zaczyna się od zespołu Czerwone Gitary. W moich latach studenckich była to najpopularniejsza grupa uprawiająca tak zwane mocne uderzenie, toteż dzisiaj najlepiej pamiętam, spośród przebojów tamtych lat, piosenki Krzysztofa Klenczona i Seweryna Krajewskiego.
Jeden i drugi to moi rówieśnicy. Od Klenczona byłem trzy lata młodszy, a od Krajewskiego jestem o rok starszy. Zanim jednak my studenci zakochaliśmy się w Czerwonych Gitarach, w latach licealnych szaleliśmy na prywatkach, podczas których królowały światowe przeboje rock and rolla i twista (odtwarzane z płyt pocztówkowych), a także bigbeatowe szaleństwa naszych rodzimych Czerwono-Czarnych i NiebieskoCzarnych. Dla chronologicznego porządku przypomnę kilka dat. Pierwszy koncert Czerwono-Czarnych odbył się w gdańskim klubie „Żak” w roku 1960. W tym samym miejscu zainaugurowali NiebieskoCzarni w roku 1962. Zespół Czerwone Gitary powstał w roku 1965. Nie zamierzam do dzisiejszego felietonu podchodzić historycznie. Kilka znakomitych, opartych na faktach książek napisał na ten temat Marek Gaszyński. Co do mnie, zamierzam sięgnąć do własnych wspomnień z tego okresu. Pamięć już nie ta, zatem będę podpierał się nieco książkami Marka, którego zresztą poznałem tutaj w Szczytnie, a także informacjami, jakie usłyszałem dawno, dawno temu od radiowego prezentera muzycznego tamtych lat, nieżyjącego już Witolda Pogranicznego. Z Witkiem kilkakrotnie miałem okazje spotykać się w ulubionym przez nas obu Kazimierzu nad Wisłą.
W roku 1961 przyjechał do Polski włoski zespół Marino Mariniego.