Młodzi małżonkowie niechętnie decydują się na potomstwo. Czy becikowe, uchwalone przez sejm, zahamuje tę tendencję?

Przepraszam, ja nie rodzę

MŁODE MATKI NARZEKAJĄ

Ze statystyk USC wynika, że jeszcze w 1994 roku urodzeń było trzy razy więcej niż zgonów, potem stopniowo proporcje się zmieniały. W minionym roku sytuacja nieco się poprawiła, w porównaniu do poprzedniego, liczba urodzeń wzrosła o 50. Jednak ogólna malejąca tendencja jest nazbyt widoczna, by ją zlekceważyć.

Młodzi nie decydują się na dzieci, ponieważ borykają się z trudnościami finansowymi, dziecko obniżyłoby drastycznie status materialny rodziny. Problem zaczyna się w momencie, gdy kończy się szesnastotygodniowy urlop macierzyński oraz cały urlop wypoczynkowy i trzeba zostawić półroczne dziecko pod opieką żłobka lub niani.

- U mnie żłobek ani niania nawet nie wchodziły w grę, sama siedziałam z dzieckiem, póki nie poszło do przedszkola - mówi Agnieszka, młoda recepcjonistka w gabinecie stomatologicznym. - W przedszkolach też jest określony limit miejsc, trzeba zapisywać dzieci dużo wcześniej.

Żłobki też mają swoje limity. Jedyny taki oddział w Szczytnie może przyjąć nie więcej niż dwadzieścioro dzieci w wieku od 1 do 2,5 lat.

KOMU ZASIŁEK?

Żeby zapewnić wychowanie dwójce dzieci potrzeba średniej pensji obojga rodziców, którzy pracują na pełnych etatach.

- Teraz z nas obojga pracuje tylko mąż - mówi dwudziestojednoletnia Agnieszka. - Dostajemy na Julkę 43 zł rodzinnego, ale co to jest? Gdyby nie pomoc rodziców i fakt, że u nich mieszkamy, to nie wiem, jak przeżylibyśmy za 800 zł pensji męża.

Innym dziewczynom udało się znaleźć pracę tuż po kilkumiesięcznej opiece nad dzieckiem. Joanna może oprócz swojej pensji polegać na pracującym za granicą mężu.

- Nie starałam się o zasiłek - mówi Joanna. - To tylko mnóstwo papierów, a rzucą ci potem czterdzieści złotych i nie wiadomo, co z nimi robić, szkoda czasu i fatygi. Raczej nie zdecydujemy się na drugie dziecko, ja musiałabym iść na urlop, zająć się wychowaniem, a mąż przecież ciągle daleko...

JAK ZAROBIĘ, TO URODZĘ

- Dziecko w dzisiejszych czasach to luksus - mówi dwudziestojednoletnia niezamężna Agata. - Nie myślę nawet o małżeństwie, chociaż jesteśmy z Krzyśkiem bardzo długo. Gdzie mamy wychować dziecko? Na stancji? I za co?

Siostra Agaty, Marzena, jest mężatką od niedawna, oboje z małżonkiem pracują, ale do końca nie są pewni swego zatrudnienia. Na razie nie decydują się na wymarzone dziecko. Teraz Marzena pracuje w sklepie jako ekspedientka.

- Mam umowę do końca roku, nie wiem co będzie dalej i czy w ogóle tu zostanę.

Obie dziewczyny pochodzą z wielodzietnych rodzin i wiedzą jak to jest, gdy w domu brakuje na najpotrzebniejsze wydatki. Podobnie myślą inne młode mężatki.

- Przede wszystkim potrzebujemy stabilizacji, a to w dzisiejszych czasach pochłania mnóstwo pieniędzy i potrwa na pewno kilka lat - tłumaczy Emila pracująca w kwiaciarni.

SZKOŁY PUSTOSZEJĄ

Niż demograficzny dotarł już do szkół. Więcej dzieci opuszcza ostatnie klasy niż zasila najmłodsze. W całej Polsce zmniejsza się liczba klas w szkołach, zwalnia się nauczycieli lub całkowicie likwiduje szkoły i przedszkola. W SP nr 3 na razie nie ma zwolnień kadry, ale liczba uczniów ciągle maleje. Cztery lata temu było ich około 900, dziś jest ich 760, o 30 mniej niż w roku ubiegłym. W SP nr 6 z braku etatu przeniesiono już nauczycielkę. Tu, chociaż oddziałów w najmłodszych klasach nie ubywa, to liczba uczniów zmalała o 53. Z ponad 851 w roku szkolnym 2002/03 jest ich teraz tylko 736.

BATALIA O BECIKOWE

Zdaniem części polityków, sposobem na poprawę dramatycznej sytuacji demograficznej może być wypłacanie rodzicom dodatkowych pieniędzy na każde nowo narodzone dziecko.

Becikowe to już fakt dokonany. Od 1 stycznia weszła w życie tylko jedna z nowelizacji. Zgodnie z nią o becikowe mogą ubiegać te rodziny, w których dochód na osobę nie przekracza 504 zł. Te mamy, które urodziły w nowym roku, już teraz mogą starać się o tę wypłatę pobierając i wypełniając 8-stronicowy formularz w ośrodkach pomocy społecznej miasta, gminy lub dzielnicy. Druga ustawa, przyznająca 1000 zł z tytułu urodzenia dziecka każdej matce, zaproponowana przez LPR, ma być rozpatrzona przez prezydenta do 18 stycznia 2006.

Nowela LPR dawałaby ponadto samorządom możliwość przyznawania jednorazowego świadczenia z tytułu urodzenia dziecka - według zasobności gminy. Wiceburmistrz Szczytna Danuta Górska uważa jednak, że spychanie wypłaty na samorządy jest niewłaściwe. Miejski Ośrodek Społeczny w Szczytnie przyznaje, że nie otrzymał jeszcze żadnych rozporządzeń do ustawy.

TO NICZEGO NIE ZAŁATWI

- Jednorazowa wypłata niczego nie załatwi - ocenia pediatra Barbara Żebrowska. - Ważniejsza jest skuteczna polityka prorodzinna, pomoc w wychowaniu dzieci.

Doktor Żebrowska potwierdza, że to właśnie dzieci z rodzin wielodzietnych, najgorzej uposażonych trafiają na oddział dziecięcy z infekcjami, które mogą wynikać z nieprawidłowego odżywiania czy niepodania dziecku odpowiednich leków oraz złych warunków bytowych.

PIERWSZY W KOLEJCE DO BECIKOWEGO

Jedną z pierwszych matek starającą się o 1000 zł jest pani Barbara Gacioch, która urodziła trzykilogramowego, zdrowego chłopczyka, dokładnie 1 stycznia o godz. 14.55. Chłopiec ma na imię Miłosz.

- To taka średnia pomoc - mówi o becikowym mama noworodka - ale każde wsparcie jest dla nas ważne. Przeznaczymy te pieniądze na wózek dla dziecka i najpotrzebniejsze drobiazgi.

Joanna Jarmołowska

ZDANIEM EKSPERTA

dr. nauk med. Marek Kasprowicz

- W roku 2005 zaobserwowano jednorazowy wzrost urodzeń, związany z okresem wyżu demograficznego 84/85. Młode 20-, 21-letnie osoby wchodzą właśnie w okres prokreacji. Jednak generalnie można stwierdzić, że w ostatnich latach liczba urodzeń spadła. U kobiet obserwuje się tendencje do późniejszego zachodzenia w ciąże. Wiąże się to przede wszystkim z chęcią rozwoju zawodowego, zmianą struktur socjalnych i utrudnieniami wiążącymi się z powrotem do pracy. Becikowe to tylko jednorazowy zastrzyk pieniędzy, na pewno pomocny, który jednak nie rozwiąże problemu zmniejszającej się liczby urodzeń.

2006.01.11