I znów, zanim się obejrzeliśmy, kończy się kolejny rok. Tradycyjnie więc zabieramy naszych Czytelników w sentymentalną podróż po minionych miesiącach, czyniąc to jak zwykle z lekkim przymrużeniem oka i szczyptą ironii.

STYCZEŃ

Przeżyjmy to jeszcze raz (1)

• W Olsztynie odbył się przedpremierowy pokaz głośnego filmu Wojciecha Smarzowskiego „Róża”. Niektóre sceny nakręcono w Szczytnie, jako statyści wystąpili mieszkańcy naszego miasta. Z tego powodu zostali oni zaproszeni na olsztyński pokaz. Szkoda tylko, że lokalni włodarze nie pokusili się o to, by podobną imprezę zorganizować także i u nas. Jak powiedział kilka miesięcy później w rozmowie z „Kurkiem” autor scenariusza filmu Michał Szczerbic, nie było z ich strony zainteresowania. Nie po raz pierwszy pokazali, gdzie tak naprawdę mają kulturę przez duże „K”i prawdziwą promocję grodu.

• To była raczej niewesoła wiadomość na początek roku. Szczytno straciło status 25-tysięcznego miasta. A jeszcze nie tak dawno, jak z rozrzewnieniem wspominał sekretarz Lucjan Wołos, mówiło się o perspektywie przekroczenia liczby 30 tys. mieszkańców. Cóż, to najwyraźniej nam nie grozi. Władze, sądząc po ich wypowiedziach, raczej się tym nie przejmują, a przynajmniej prezentują urzędowy optymizm. Może jednak zaczną się martwić, gdy okaże się, że nie będzie komu płacić i tak coraz wyższych podatków …

• Szczycieńscy radni z niebywałą determinacją bronili swoich wysokich diet, o których obniżenie wnioskowało opozycyjne Forum Samorządowe. Determinacja była tak ogromna, że momentami przysłaniała nie tylko zdrowy rozsądek, ale i przyzwoitość. Wiceprzewodniczący Wysokiej Rady Leszek Mierzejewski żalił się nawet publicznie, że swoją dietę będzie zmuszony przeznaczać na wsparcie rodziny. Zarówno on, jak i jego koleżanki i koledzy prześcigali się też w wyliczaniu szczytnych celów, na jakie przeznaczają kasę podatników. Widocznie łatwo być dobroczyńcą za cudze pieniądze.

LUTY

• To największy sukces „Kurka Mazurskiego” w jego ponad 20-letniej historii. Redaktor naczelny Andrzej Olszewski otrzymał główną nagrodę w kategorii dziennikarstwo śledcze i interwencyjne w konkursie Stowarzyszenia Gazet Lokalnych Local Press 2011. Wyróżnienie odebrał w sejmie z rąk marszałek Ewy Kopacz. Uznanie jury pod przewodnictwem dziennikarza „Rzeczpospolitej” Igora Janke wzbudził cykl artykułów o sytuacji w Środowiskowym Domu Samopomocy w Piasutnie. - Uhonorowaliśmy redaktora Olszewskiego za intensywną pracę i odwagę w odkrywaniu faktów, a także za skuteczność w zmienianiu rzeczywistości – uzasadniał wybór przewodniczący jury. Obserwując lokalną rzeczywistość można dojść do wniosku, że tematów na artykuły śledcze i interwencyjne raczej nam nie zabraknie, za co powinniśmy być wdzięczni naszym prominentom, bez których nie powstałoby wiele ciekawych materiałów …

* Wielka polityka dotarła także do sennego o tej porze roku Szczytna. Wszystko za sprawą ogólnopolskich protestów przeciw Acta. Wzięła w nich również udział szczycieńska młodzież, która niezrażona zimową aurą, dziarsko przemaszerowała z placu Juranda pod pomnik Orła Białego, uzbrojona w antyrządowe transparenty. Manifestacji towarzyszyły niemal rewolucyjne akcenty, w tym płonący policyjny radiowóz, na szczęście zabawkowy.

• Oj, znów mocno narozrabialiśmy. Tym razem „Kurek” naraził się samemu księdzu dziekanowi Edwardowi Molitorysowi. Wszystko przez to, że opisaliśmy owianą aurą tajemniczości planowaną przez duchownego inwestycję polegającą na budowie domu przedpogrzebowego w sąsiedztwie domu dziecka. Nasz artykuł tak dotknął księdza, że postanowił nas „ukarać” poprzez publiczne napiętnowanie z ambony, co niegdyś oznaczało prawdziwą infamię. Dziekan był łaskaw zarzucić naszej publikacji „złość, nienawiść, zazdrość, obłudę i ironię”, a na dokładkę porównał redaktora naczelnego do Judasza. Uff, dużo tego jak na jedno kazanie. Na pocieszenie dodał jednak wielkodusznie, że modli się za całą redakcję, a szczególnie jej naczelnego.

MARZEC

• Po naszej publikacji na temat sytuacji w szczycieńskim szpitalu, gdzie przez dziewięć lat p.o. dyrektora był Marek Michniewicz prowadzący przy okazji prywatną działalność, do akcji wkroczyło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jego rzecznik w rozmowie z „Kurkiem” stwierdził, że opisana przez nas praktyka „może wskazywać na działanie zmierzające do ominięcia zakazów ustawy antykorupcyjnej”. Agenci CBA wystąpili o akta osobowe wiecznego p.o. i przeprowadzili kontrolę. Mimo to władze powiatu baaardzo dłuuugo opierały się przed ogłoszeniem konkursu na stanowisko dyrektora. Wydawało się, że przywiązanie do Marka Michniewicza nie zna granic. Ale, o czym później, było tak tylko do czasu.

• Chwile trwogi o zdrowie, a nawet życie swojego włodarza przeżyli mieszkańcy gminy Świętajno. Wszystko przez to, że Janusz Pabich ignoruje znak „stop” przed, nieczynnymi jego zdaniem, przejazdami kolejowymi. Zachowanie policjantów, którzy ukarali go za to mandatem określił mianem „skrajnej głupoty”. Mało tego, wypomniał stróżom prawa, że gmina im pomaga, a oni, niegodziwcy, rewanżują się „łapaniem ludzi”. Okazało się jednak, że włodarz nie miał racji, bo akurat przejazd w Szymanach, przed którym się nie zatrzymał, jest jak najbardziej czynny. Wójt co prawda nie wycofał się z wypowiedzianych słów, ale mamy nadzieję, że po tym incydencie nie będzie już więcej narażał się na bliskie spotkanie z pociągiem.

• Kryzys kryzysem, samorząd zadłużony po uszy, a radni w Pasymiu podnieśli sobie diety. Żeby było śmieszniej (a może straszniej?) z wnioskiem o to wystąpił przedstawiciel opozycji Wiesław Nosowicz. W Pasymiu najwyraźniej odezwały się wielkomiejskie ambicje, bo inny radny Mieczysław Żyra, również opowiadając się za podwyżką, stwierdził, że w Szczytnie diety są znacznie wyższe niż w grodzie nad Kalwą. Dlaczego więc Pasym miałby być gorszy? Cóż, rywalizacja obu grodów sięga już kilku wieków. Nikt zapewne nie przypuszczał, że obejmie ona także i tę sferę.

KWIECIEŃ

• Szczycieńscy ewangelicy doczekali się wreszcie nowego proboszcza. Został nim ks. Szymon Czembor, który przybył aż z Tarnowskich Gór. O jego wyborze zdecydowali parafianie w tajnym głosowaniu. W Kościele ewangelickim wszystkie wybory personalne odbywają się właśnie w ten sposób. Demokratycznie. Nowy proboszcz zajął miejsce zmarłego kilka miesięcy wcześniej ks. Alfreda Tschirschnitza.

• Znów wrócił temat diet. Radni miejscy ich nie obniżyli, pasymscy je podnieśli, a tylko powiatowi zdecydowali się nieco „przyciąć”. Najwięcej stracili „zwykli” radni, którzy dostaną o 300 zł mniej. Ich koledzy z miasta przyjęli tę wiadomość chłodno, a przewodnicząca Rady Miejskiej Beata Boczar w ogóle nie chciała jej komentować. - Jak widać samorządowcy z powiatu są mniej pazerni niż z miasta – skwitowała w „Kurku” radna Anna Rybińska z opozycyjnego Forum Samorządowego.

• „Komu Juranda, komu?” - taki dylemat ma co roku szacowana Kapituła tej nagrody przyznawanej „za wybitne zasługi na rzecz powiatu”. Imponująca liczba statuetek i wyróżnień powoduje, że coraz bardziej tracą one na wartości. Sprzyja temu zapewne to, że w ubiegłych latach otrzymywały je tak „zasłużone” dla powiatu osobistości jak m.in. Adam Małysz, Mariusz Czerkawski czy pisarka Małgorzata Kalicińska. Konia z rzędem temu, kto sensownie uzasadni, na czym polega ich wkład w rozwój Szczytna i okolic. Swoją drogą ciekawe, kto spośród znanych celebrytów otrzyma nagrodę w przyszłym roku. Doda, Kasia Cichopek, a może Grycanki? Kapituła na pewno czymś nas zaskoczy.

MAJ

• W majowy długi weekend odbyła się druga już odsłona akcji „Szczytno za 50%”. Polegała ona na tym, że lokalni przedsiębiorcy biorący w niej udział oferują swoje wybrane usługi za pół ceny. Czy przyniosło to pożądany skutek w postaci promocji miasta? Trudno dociec, bo zdania na ten temat są podzielone. Złośliwcy już podpowiadają, by do kolejnej edycji przyłączyli się radni i np. zmniejszyli o połowę swoje diety. Ciekawe, co oni na to.

• W Szczytnie obchodzono Dzień Bibliotekarza i Działacza Kultury. Z tej okazji odbyła się skromna uroczystość w restauracji „Zacisze”, gdzie serwowano obiad. Burmistrz Danuta Górska przybyła na obchody w otoczeniu imponującej świty złożonej z naczelników wydziałów niekoniecznie związanych z kulturą. Zabrakło natomiast wielu osób zajmujących się tą ważną, choć niedocenianą sferą. Burmistrz tłumaczyła nam później, że miasto nie miało środków na ugoszczenie wszystkich. Nie powiedziała tylko, co w takim razie robił w restauracji tłumek urzędników.

• O tym, że niezbadane są wyroki sądów przekonała się radna Ewa Czerw. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił orzeczenie Sądu Okręgowego w Olsztynie, stwierdzając, że złożyła ona zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. To oznacza, że radna zachowała swój mandat. Takiego szczęścia nie miał jednak były wójt Dźwierzut Tadeusz Frączek, który w niemal identycznej sprawie został uznany za kłamcę lustracyjnego i stracił stanowisko.

• Kolejny odcinek ciągnącego się niczym brazylijska telenowela serialu pt. „Jak starosta Matłach zwalniał dyrektora Wilgę” Sąd Okręgowy w Olsztynie przywrócił tego drugiego na stanowisko szefa Domu Pomocy Społecznej. Na dyrektorski fotel Wilga jednak nie wrócił, bo władze powiatu powierzyły mu obowiązki kierownika w ŚDS w Piasutnie. Po wyroku dyrektor triumfował. W ramach dziękczynienia za pomyślne dla niego rozstrzygnięcie zapowiedział nawet pielgrzymkę na Jasną Górę. - Ciekawe, czy również starosta odwoła się do najwyższych instancji, żeby tylko skutecznie pozbyć się niechcianego dyrektora – zastanawiali się obserwatorzy lokalnego życia politycznego.

CZERWIEC

• Mł. insp. Robert Kwiatkowski został nowym komendantem powiatowym policji w Szczytnie. - Wróciłem na stare śmieci – komentował swój awans mieszkaniec Wielbarka, zapowiadając, że będzie się starał stworzyć w pracy dobrą atmosferę, by policjanci przychodzili do niej „uśmiechnięci i radośni”. Nie wiemy do końca, jak to jest z pracownikami, ale samemu komendantowi poczucia humoru i dystansu do siebie nie brakuje. Dał temu wyraz podczas wrześniowego otwarcia ścieżki wokół dużego jeziora, kiedy próbował sił w jeździe na rowerze wodnym. Nawet przymusowa kąpiel nie pozbawiła go uśmiechu, co wzbudziło aplauz przypatrujących się na brzegu obserwatorów zmagań.

• Krzysztof Pawłowicz, nazywany przez niektórych sumieniem powiatu, ostatecznie pożegnał się z mandatem radnego. Sąd Najwyższy oddalił złożoną przez jego pełnomocnika skargę kasacyjną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, zakazującego mu pełnienia funkcji publicznych przez sześć lat. Mimo że radny opozycji często zadawał włodarzom powiatu trudne pytania, jego odejście z pewnym żalem odebrał starosta Jarosław Matłach. - Z powodu jego aktywności musieliśmy być bardzo dobrze przygotowani do sesji – przyznawał na łamach „Kurka”. Trudno chyba o lepszą recenzję pracy radnego i to z ust jego oponenta.

• Szczytno, podobnie jak całą Polskę, ogarnęło szaleństwo związane z Euro 2012. Powszechne kibicowanie odbywało się u nas na pl. Juranda, gdzie mecze oglądano na wielkim telebimie. Największe emocje, co zrozumiałe, budziły te z udziałem polskiej drużyny. Niestety, nie dostarczyła ona kibicom powodów do zadowolenia, odpadając z turnieju w nie najlepszym stylu już w fazie grupowej. Potem zainteresowanie meczami na pl. Juranda znacznie spadło. Bywały wieczory, kiedy obserwowali je pojedynczy fani futbolu. Boleśnie uboczne skutki Euro odczuli niektórzy kierowcy, nieopatrznie parkujący na zamkniętej części placu. Dziwili się przy tym, że choć meczów praktycznie nikt nie ogląda, to strefa kibica wciąż zajmuje imponujący obszar.