Mieszkaniec Szczytna podczas spaceru nad małym jeziorem znalazł młodego ptaka, którego zachowanie mogło wskazywać na to, że potrzebuje pomocy. Kierując się odruchem serca zabrał go, licząc, że otrzyma wsparcie od instytucji zajmujących się zwierzętami. Okazało się jednak, że w Szczytnie to nie takie proste.
Pan Jerzy, spacerując wokół małego jeziora, zauważył stojącego przy chodniku młodego ptaka. Jego zachowanie zaniepokoiło mieszkańca, bo zwierzę, zamiast odlatywać, tylko podskakiwało. - Odczekaliśmy chwilkę, myśląc, że może w pobliżu są dorosłe ptaki, które się nim zaopiekują, ale ich nie było. Pierwszy odruch był taki, żeby odejść i go zostawić. Sumienie mi na to jednak nie pozwoliło, bo pomyślałem, że zaraz tego ptaszka zje kot – opowiada pan Jerzy. Niewiele myśląc, owinął zwierzę chusteczką i zaniósł do lekarza weterynarii. Tak zaczęła się jego wędrówka po mieście w poszukiwaniu pomocy.