W ubiegłym tygodniu w Spychówku, na gminnej drodze, kierujący quadem wjechał w mężczyznę, który próbował zwrócić mu uwagę, że porusza się ze zbyt dużą prędkością. Poszkodowany z poważnym urazem nogi trafił do szpitala, gdzie czeka go skomplikowana operacja, a potem wielomiesięczna rehabilitacja. Do groźnych zdarzeń z udziałem czterokołowców dochodzi w tej okolicy coraz częściej, o czym przekonują mieszkańcy, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoje i najbliższych.

Quadami wjeżdżają w ludzi
Adam Jażdżewski w miejscu, gdzie doszło do potrącenia mieszkańca Spychówka. Sam także obawia się o bezpieczeństwo swoich bliskich

PRZEJECHAŁ PO MNIE Z PREMEDYTACJĄ

Było wczesne popołudnie, czwartek 15 sierpnia. Mieszkający w Spychówku Andrzej Michalczewski właśnie wrócił ze znajomymi do domu po kąpieli w jeziorze. Wtedy zauważył kierowcę quada oraz motocyklistę, którzy poruszali się po okolicy z bardzo dużą prędkością. - W pewnym momencie zobaczyłem, jak ten quad nadjeżdża bardzo szybko od strony posesji mojego sąsiada – relacjonuje mężczyzna. Wszystko to działo się na gminnej, nieutwardzonej drodze, w pobliżu zabudowań. Pan Andrzej, zirytowany zachowaniem kierowcy quada, postanowił zwrócić mu uwagę. - Wybiegłem z bramy, wziąłem do ręki pusty kosz na śmieci i postawiłem go na drodze. Stanąłem przed koszem i podniosłem ręce do góry, licząc, że quad się zatrzyma – kontynuuje swoją relację mieszkaniec. - Kierowca quada na chwilę się zatrzymał, po czym zaraz ruszył i z premedytacją mnie przejechał. Potem jeszcze tylko popatrzył jak leżę na ziemi i odjechał – mówi pan Andrzej, dodając, że wszystko to trwało kilka sekund. Zapamiętał tylko, że kierujący quadem miał na głowie jasny kask i był ubrany w kolorowy strój.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.