Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Robert Siudak i Paweł Malec już żałują, że zagłosowali za tym, by radnym będącym członkami więcej niż jednej komisji nie potrącać diety za wszystkie nieobecności, a tylko za jedną. Pierwsze miesiące od podjęcia tej uchwały pokazują, że zamiast mobilizować szczycieńskich rajców do pracy, przyniosła ona odwrotny skutek.
ODWROTNY SKUTEK
W grudniu Rada Miejska, na wniosek przewodniczącego Tomasza Łachacza, zadecydowała o tym, aby radni, którzy są członkami więcej niż jednej komisji, w przypadku nieusprawiedliwionej nieobecności na nich, mieli potrącaną dietę tylko za brak udziału w jednej. Szef rady uzasadniał, że rozwiązanie to ma na celu zachęcenie ich do większej aktywności. Wówczas zaprotestowała radna Anna Rybińska, która przekonywała, że jest to niemoralne i nieuczciwe. Większość radnych była jednak „za”.
Pierwsze miesiące od wejścia w życie kontrowersyjnej uchwały pokazują, że zamiast mobilizować członków rady do większej aktywności, przyniosła ona odwrotny skutek. Coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy na posiedzeniach komisji z trudem udaje się zebrać kworum.
KTO MA PROWADZIĆ?
Szczególnie kuriozalna sytuacja miała miejsce w miniony piątek. Na ten dzień zaplanowano obrady komisji gospodarki komunalnej, prawa i bezpieczeństwa. Spośród siedmiorga jej członków, w ratuszu stawiło się tylko czworo. W tym gronie zabrakło jednak przewodniczącego Karola Furczaka, który usprawiedliwił się chorobą oraz jego zastępczyni, Agnieszki Kosakowskiej, tłumaczącej swoją nieobecność wyjazdem do Olsztyna.