Na terenie Szczytna nie będzie można wprowadzać do obrotu dopalaczy – taki zakaz uchwalili miejscy radni. Debacie towarzyszyły spore emocje, bo samorządowcy wzajemnie zarzucali sobie działania podyktowane kampanią przedwyborczą.

Radni mówią: NIE

Decyzję o zwołaniu sesji nadzwyczajnej sprowokowała zapowiedź otwarcia w Szczytnie sklepu z dopalaczami. Chociaż do tego ostatecznie nie doszło, a kilka dni później sejm przyjął ustawę uniemożliwiającą produkcję i handel dopalaczami, projekt uchwały o zakazie wprowadzania ich do obrotu na terenie Szczytna nie został wycofany z porządku obrad.

W trakcie dyskusji Piotr Karczewski, dyrektor ZS nr 3 potwierdzał, że na terenie Szczytna problem narkomanii jest wciąż aktualny.

- Kilka procent naszej młodzieży ma systematyczny kontakt z narkotykami – mówił dyrektor.

Sprzedawane są one z samochodów z obcymi rejestracjami.

- Czasami podjeżdżają pod naszą szkołę. Od razu widać, że to podejrzana sprawa i dzwonimy na policję – relacjonował dyrektor.

Henryk Żuchowski zauważał z kolei, że walka z narkotykami to dobry temat na kampanię wyborczą. Z jednej strony rząd proponuje liberalizację przepisów i odstąpienie od karania osób posiadających narkotyki w nieznacznej ilości i przeznaczonych na własny użytek, a z drugiej nagle przeprowadza zmasowany atak na sklepy z dopalaczami.

Odnosząc się do podawanych informacji o kilku przypadkach zgonów osób zażywających dopalacze podkreślał, że znacznie tragiczniejsze żniwo przynosi alkohol.

- O tym nic się nie mówi a przecież tak wiele osób jest uzależnionych – mówił radny, krytykując władze miejskie za brak w tym zakresie zdecydowanych kroków.

– Alkohol jest wszędzie, a to od nas radnych zależy, czy będzie łatwiejszy do niego dostęp, czy nie – zwracał się do pozostałych samorządowców, proponując ograniczenie w mieście liczby punktów sprzedaży alkoholu.

Inny radny Dariusz Malinowski na podstawie rozmów z młodzieżą informował, że dopalacze cieszą się wśród niej popularnością. Domagał się w związku z tym zwiększenia liczby godzin w szkole poświęconych pogadankom przestrzegającym przed szkodliwością narkotyków. Jednak radne-nauczycielki, przewodnicząca Beata Boczar i wiceprzewodnicząca Wanda Napiwodzka uspokajały, że edukacja z tego zakresu jest prowadzona systematycznie.

Jedyny policjant w Radzie Miejskiej Robert Siudak potwierdza, że problem narkomanii w Szczytnie istnieje, ale nie na taką skalę jak w innych miastach. Jego zdaniem działania profilaktyczne głównie spoczywają na rodzicach dzieci.

- Rodzice popełniają błąd sądząc, że szkoła wychowa im dzieci. Edukacja powinna być prowadzona w domach i to już od najmłodszych lat – uważa radny.

Dostało się też i kadrze pedagogicznej. Radna Ewa Czerw zwracała uwagę na brak z jej strony kontroli nad młodzieżą na terenie przyległym do szkoły, podczas przerw w lekcjach.

- Nauczycieli nie widać, a dilerzy kursują – mówiła radna na podstawie własnych obserwacji sprzed zespołów szkół nr 1 i nr 2.

Prowadzoną przez radnych dyskusję przerwano na wniosek radnego Krassowskiego, który zauważył, że zaczyna ona przypominać kampanię wyborczą.

Radni się z nim zgodzili i jednomyślnie przyjęli projekt przedłożonej uchwały. O tym, czy wejdzie ona w życie zadecyduje wojewoda.

- Prawdopodobnie jednak zostanie uchylona, ze względu na to, że Rada Miejska przekroczyła swoje kompetencje - nieoficjalnie usłyszeliśmy od rzecznik wojewody Edyty Wrotek.

(o)/fot. A. Olszewski