Członkowie rowerowej grupy „Kręcioły” swoimi rajdami po najbliższej okolicy konsekwentnie dowodzą, że ciekawe miejsca, takież osoby i niezapomniane przeżycia to domena nie tylko odległych stron Polski czy świata. Tym razem szczycieńscy cykliści wyprawili się jednak trochę dalej - punktem docelowym ich wycieczki była Białowieża.

Rajd do Białowieży

W sobotę 30 czerwca z placu Juranda wyruszyła 10-osobowa ekipa, na której czele stanął oczywiście Klemens Dzierżanowski. Sprawcą całego zamieszania był Leszek Turliński, przed laty uczeń białowieskiego Technikum Leśnego. Dla obecnego pracownika Nadleśnictwa Szczytno była to zatem swoista podróż sentymentalna. Jej partyturę stanowiła nieco wcześniej dłuższa przejażdżka... samochodem. Leszek Turliński „przetarł” w ten sposób szlak dla „Kręciołów”.

Przed grupą śmiałków w wieku od 17 do 65 lat było do pokonania 600 km, podzielonych oczywiście na kilka etapów. Najdłuższy z nich, już w drodze powrotnej z Białowieży do Zambrowa, liczył 181 km. Okazał się on również trudny z innego powodu - tego dnia wyjątkowo silnie wiało. Te niedogodności zostały jednak zrekompensowane przez niewątpliwe atrakcje wyprawy. Na trasie „Kręciołów” znalazły się przede wszystkim, jak to zresztą bywało i podczas krótszych wypadów, interesujące miejsca czy obiekty sakralne i przyrodnicze. Szczytnianie, będąc na Podlasiu, nie mogli nie zwiedzić kilku cerkwi (m.in. w Białowieży, z porcelanowym ikonostasem). Byli na świętej górze prawosławnych - Grabarce, w puszczy między Hajnówką i Białowieżą zahaczyli o owiane aurą tajemniczości Miejsce Mocy (-Nie zadziałało - ubolewają członkowie grupy). Park Dzikich Zwierząt (nie mylić z tym w nieodległym Kadzidłowie) był okazją do „bratania się” z fauną. W Nowogrodzie skierowali swe kroki do skansenu, w Białowieży wstąpili natomiast do Restauracji Carskiej, mieszczącej się w byłym obiekcie dworca kolejowego wzniesionego specjalnie dla Mikołaja II. Okres letni to czas, gdy można tu zjeść posiłek także bezpośrednio na peronie. Szczytnian nieco odstraszyły istnie carskie ceny. - 190 zł za drugie danie, 15 zł za trzy łyżki zupy - wylicza Włodzimierz Olkowski. „Kręcioły” były również w miejscowości stanowiącej relikt minionej epoki - Dubiczach Cerkiewnych. Odkryły tam m.in. ul. Armii Czerwonej i pomnik czerwonoarmisty. Turystyka rowerowa ma silny związek ze sportem, podczas kilkudniowej eskapady nie mogło więc zabraknąć i takich akcentów.

- Spotkałem po drodze trzech znajomych maratończyków - mówi Artur Trochimowicz, jeden z najczęściej występujących w imprezach ogólnopolskich zawodników AKB. W Hajnówce szczycieńscy cykliści obejrzeli sparingowy mecz I-ligowej już Jagiellonii Białystok, w której barwach zagrał pozyskany ostatnio były reprezentant kraju Radosław Kałużny.

Podczas pierwszej w tym roku tak dalekiej wyprawy nie zawiodły środki transportu. Jedyne defekty to pęknięty łańcuch (kilkadziesiąt kilometrów przed Szczytnem) i parę połamanych szprych. Jak zgodnie twierdzą członkowie „Kręciołów”, w środowy wieczór (4 lipca) wrócili zmęczeni, ale szczęśliwi. Miejscem, które szczycieńcy wagabundzi zamierzają odwiedzić w najbliższej przyszłości, są słynne mosty pod Stańczykami k. Gołdapi.

(gp)