Na początku tygodnia większość ratowników medycznych ze Szczytna poszła na zwolnienia lekarskie. Z czterech karetek zabezpieczających powiat, pozostały tylko dwie. To skutek trwającego już od wielu tygodni ogólnopolskiego protestu. - Dopóki nie dostanę środków z ministerstwa, nie mam z czego zapłacić ratownikom – rozkłada ręce dyrektor szczycieńskiego szpitala Beata Kostrzewa.
NAGŁE ZACHOROWANIA
We wtorek rano około 70% szczycieńskich ratowników było na zwolnieniach lekarskich. - Wczoraj wieczorem poinformowali koordynatora, że następnego dnia rano idą do lekarza i nie będzie ich w pracy – relacjonuje dyrektor Szpitala Powiatowego w Szczytnie Beata Kostrzewa. Przyznaje, że taka forma protestu mocno ją zaskoczyła. - Wybrali chyba najgorszy z możliwych sposobów – mówi, przypominając, że w ostatnich latach w szpitalu nieraz dochodziło do strajków pielęgniarek, ale zawsze były to działania zapowiedziane, do których kierownictwo placówki mogło się przygotować.
POŁOWA KARETEK BEZ OBSADY
Wskutek zwolnień lekarskich ratowników dwie stacjonujące w Szczytnie karetki zostały bez obsady. Konieczne okazało się ściągnięcie ambulansów z Pasymia i Świętajna. Tym z kolei gminom zabezpieczenie medyczne zapewniają odpowiednio Olsztyn i Ruciane Nida. Dyrekcja szpitala o zaistniałej sytuacji powiadomiła starostę i wydział zarządzania kryzysowego.