Wielu zachwyca się jego monumentalną bryłą i odczuwa dumę, że miasto może się poszczycić taką budowlą. Są i tacy, którzy wskazują na jej hitlerowski rodowód i narzekają na toporną architekturę. Jedno jest pewne – ratusz to najbardziej znany i rozpoznawalny obiekt w Szczytnie. W tym roku mija dokładnie 80 lat od zakończenia jego budowy. Niestety zabytkowy gmach nie dostanie na razie zapowiadanego wcześniej urodzinowego prezentu w postaci nowej elewacji.
ENERGICZNY BURMISTRZ
Jego masywna, 46-metrowa wieża góruje nad miastem już od ośmiu dekad. Tu mieszczą się siedziby najważniejszych miejskich instytucji, tu urzędują burmistrz i starosta. Szczycieński ratusz, bo o nim mowa, to budowla z trudną przeszłością. Inicjatorem jego budowy był ostatni przedwojenny burmistrz Szczytna Bruno Armgardt. Ze źródeł historycznych jasno wynika, że bez jego energii, znajomości wśród wpływowych polityków Trzeciej Rzeszy oraz wyjątkowej siły przebicia budowla nie powstałaby w tak krótkim czasie i w takiej, a nie innej formie. Armgardtowi udało się bowiem pominąć zwykłą, niemiecką procedurę urzędową i projekt nowej siedziby władz miejskich uzgadniał od razu w … kancelarii Rzeszy w Berlinie, nie zaś u odpowiednika dzisiejszego wojewody. Inwestycja w dużej mierze zyskała wsparcie z centralnego budżetu państwa, a na potrzeby budowy nie zabrakło reglamentowanej wówczas w Trzeciej Rzeszy stali. Na projektanta wybrano Kurta Fricka – architekta cenionego zwłaszcza w Prusach Wschodnich, którego projekty realizowano między innymi w Królewcu. Prace przy budowie ruszyły latem 1936 r., a ich tempo było iście stachanowskie. Rok później, jesienią, do budynku wprowadzono pierwszych urzędników. Biorąc pod uwagę rozmiary ratusza oraz wymagający projekt, niemieccy budowniczowie wykazali się nie lada pracowitością. Co ciekawe, okazała siedziba władz miejskich nigdy nie doczekała się oficjalnego otwarcia – rzecz trudna do pomyślenia dzisiaj, kiedy najmniejsza nawet inwestycja stanowi dla lokalnych włodarzy pretekst do uroczystego przecięcia wstęgi.
WYPRZEDZIŁ SWOJE CZASY
Budynek stanął dokładnie w miejscu, gdzie wcześniej wznosił się zamek krzyżacki.