Resztki dawnej świetności

Tuż przed świętami wybrałem się do wsi Targowska Wola, która leży przy urokliwym i opisywanym wielokrotnie w "Kurku", ale nieczynnym już, szlaku kolejowym Szczytno - Biskupiec, kilkanaście kilometrów za Dźwierzutami. Kiedy minąłem tę wieś i dotarłem do Szczepankowa, zaraz za ostatnimi zabudowaniami, jak nakazywała mapa, skręciłem w lewo, ku jezioru. Wówczas przed moimi oczami roztoczył się 5-kilometrowy odcinek asfaltowej szosy o niezwykłych walorach turystyczno-widokowych. Droga wije się bowiem pośród wzgórz i pagórków niczym górska serpentyna - raz dołem, raz górą. Jest przy tym bardzo wąska, więc aby dwa pojazdy zmierzające w przeciwnych kierunkach mogły się minąć, co kilkadziesiąt metrów urządzono na niej lokalne rozszerzenia - mijanki - fot. 1.

Ostatnia drogowa atrakcja czekała na mnie tuż przed dworcem kolejowym w Targowskiej Woli. Szlak, przecinając tory, zwija się jak agrafka, dokonując pełnego zwrotu o 180o. Nagle zauważyłem, iż choć nadal zbliżam się do stacji, to jadę dokładnie w odwrotnym kierunku, niż przed paroma chwilami.

Nim jednak dojechałem do dworca, już z daleka rzuciła mi się w oczy dziwna budowla przypominająca swoim wyglądem wieżę kontroli lotów, która stoi m.in. na lotnisku w Szymanach.

- Co to takiego? - dziwiłem się mocno, oglądając zagadkowe ruiny - fot. 2.

Dopiero kiedy podszedłem bliżej i zauważyłem biegnące pod budowlą tory, uzmysłowiłem sobie, że musi to być kolejowa nastawnia. Choć obecnie bryła budynku jest mocno zniszczona, to rozmiarami i kształtem imponuje do dzisiaj. Muszę przyznać, że nie przypuszczałem, aby gdzieś w odległej i małej wsi wybudowano coś takiego.

Kilkaset metrów dalej stoi budynek dworca. Również i ten obecnie nie wygląda dobrze, choć wielki napis u jego szczytu jest nadal czytelny: PKP - TARGOWSKA WOLA - fot. 3.

Mimo nie najlepszego stanu technicznego, nie całkiem opustoszał. Od strony torów urządzono w nim wiejski sklep.

Gdy dodamy do tego, że niedaleko widać ruiny jakiegoś pomieszczenia magazynowego i budki kontrolnej (zostały z niej tylko schody), a od budynku stacyjnego w kierunku Szczytna ciągnie się wielka, żeby nie powiedzieć olbrzymia, rampa towarowa i że przez stację biegnie aż pięć torowisk, całość sprawia dziwne wrażenie - jakby tego wszystkiego było tu zbyt wiele. No bo jak to tak - dlaczego w malutkiej, zagubionej gdzieś w lasach wsi zbudowano tak imponującą stację?

Popatrzmy zresztą na archiwalne zdjęcie z 1964 roku, okresu świetności Targowskiej Woli - fot. 4.

Widać na nim rozległe, niewiele mniejsze niż w Szczytnie torowiska, w głębi budynek dworcowy i mnóstwo latarni. Zdjęcie zaczerpnięto z internetu (www.kolej.one.pl).

WSPOMNIEŃ CZAR

W internecie jedna z podstron witryny www.kolej.one.pl poświęcona jest nieczynnemu szlakowi Szczytno - Biskupiec i m.in. przystankowi Targowska Wola. Informacje są nader skąpe - podana jest jedynie lokalizacja i informacja o tym, że zlikwidowano semafory i nie wiadomo, czy była tu wieża ciśnień, czy też nie.

W odnośniku "informacje dodatkowe" zamieszczona jest jednak ciekawa korespondencja Marka Potockiego.

O stacji Targowska Wola pisze on tak:

- Świetlne semafory stały z pewnością, mieszkałem tam 14 lat, moja mama była zawiadowcą stacji. Stacja jak na tamte lata była nowoczesna: 4 lub 5 linii torowiska, plus odnoga około 2,5 km do pobliskiej żwirowni. Wieży ciśnień raczej nie pamiętam, pośrodku stacja główna (budynek dworca - przyp. red), w niej 2 lub 3 kasy biletowe, poczekalnia, biura, własna kotłownia, w tym na 5 kolejowych bloków. Nastawnia w stronę Biskupca, odległa o około 1 km od stacji, z tak zwaną "głową" wysuniętą nad tory. Wszystko tam było elektroniczne - na przyciski wraz z pulpitem, a na nim świetlne torowiska wskazujące jadący pociąg itp. Absolutnie żadnych wajch od zwrotnic, jak to na innych stacjach wówczas działających jeszcze widziałem. W stronę Szczytna od stacji głównej w odległości około 1,5 km stał mały budynek kontrolny tzw. SKP, wcześniej magazyn kolejowy i rampa.

Teraz już wiemy, dlaczego tak wielką zbudowano rampę - w pobliżu wydobywano żwir, więc kolejowy ruch towarowy zapewne był tu spory i stąd tyle torowisk.

Cóż, minęło nieco ponad 30 lat i z nowoczesnej oraz niemałej stacji pozostały tylko wspomnienia. Już niedługo, jak wynika z innej publikacji w "Kurku", podobny los może spotkać również kolejowe szyny biegnące między Szczytnem a Biskupcem.

JAK GRZYBY PO DESZCZU

Choć to nie sezon jesienny, jak grzyby po deszczu, we wsiach należących do gminy Szczytno wyrastają dziecięce ogródki zabaw. Ostatnio, tydzień przed świętami, taki jordanowski obiekt otwarto we wsi Gawrzyjałki, tuż obok kościoła - fot. 5.

Położenie nie jest bez znaczenia. Jak żartobliwie mówi miejscowy ks. proboszcz Lech Kozikowski, odbiło się to na... tacy. Teraz bowiem na msze przyjeżdżają wierni z innych miejscowości, bo o to proszą ich własne pociechy, które po mszy mają doskonałą okazję do zabaw w ogródku.

* * *

 

Akurat kiedy "Kurek" zjawił się w Gawrzyjałkach, miejscowe dzieci grały w piłkę na przyległym do ogródka boisku, więc huśtawki i zjeżdżalnie pozostawały puste.

Z kolei w sąsiedniej wsi, w Niedźwiedziach, wszelkie przyrządy służące do zabaw były zajęte.

- My to już od roku mamy gdzie dokazywać, a w Gawrzyjałkach dopiero od soboty - chwaliły się miejscowe dzieciaki. I dalejże popisywać się przed "Kurkiem" tzw. wężykiem. O co chodzi, wystarczy spojrzeć na fot. 6.

- No - zwróciłem zabawowiczom uwagę - czy aby nie przesadzacie, toż to jest niebezpieczne!

A oni mi na to pokazali regulamin, twierdząc, że ten nie zabrania takich jazd!

Trzeba bowiem wiedzieć, że każdy tego typu gminny obiekt wyposażony jest w obrazkowy regulamin, zrozumiały dla każdego dzieciaka - fot. 7.

Widać na nim dokładnie co wolno, a czego nie wolno wyczyniać na placu zabaw. Coś takiego, jak sądzę, przydałoby się i na naszych szczycieńskich obiektach.

2006.04.19