Przed tygodniem pisaliśmy o kłopotach mieszkańców ul. Grunwaldzkiej
w Świętajnie skarżących się na uciążliwe transporty materiałów potrzebnych do budowy lotniska w Szymanach. Te same problemy mają również szczytnianie mieszkający obok biegnących przez miasto dróg krajowych. Tymczasem władze samorządowe, oprócz apeli o cierpliwość, niewiele
mogą wskórać, aby zaradzić niedogodnościom.
KŁOPOT W ŚWIĘTAJNIE, KŁOPOT W SZCZYTNIE
Państwo Irena i Romuald Marmuccy mieszkają w bloku przy ul. Warszawskiej w Szczytnie. Zarówno oni, jak i ich sąsiedzi, od kilku dni przeżywają koszmar podobny do tego, z którym borykają się opisywani przez nas przed tygodniem mieszkańcy ul. Grunwaldzkiej w Świętajnie. Po i tak już obleganej przez tiry drodze krajowej biegnącej obok ich bloku, w ostatnim czasie jeżdżą kolumny ciężarówek wyładowanych materiałami potrzebnymi do budowy lotniska w Szymanach . - Kursują tak średnio co półtorej godziny po kilka samochodów – mówi pan Romuald. Jednego dnia tylko między godziną 16.30 a 17.00 jego żona naliczyła aż … 24 tirów. Oprócz transportów na lotnisko ul. Warszawską przemieszcza się mnóstwo ciężkich pojazdów, m.in. cysterny przewożące mleko, pojazdy załadowane dłużycą oraz ciężarówki ze słomą zmierzające do zakładu wytwarzającego podłoże w Kołodziejowym Grądzie.