...biurowe i sklepy materiałowe. Snując swoje opowieści o wspomnieniowej treści, tym razem posłużę się gotowcem, który ukazał się w społemowskiej gazetce pt. „Bałamutka”, czyli napisanym 30 maja 1989 opowiadaniem o wymownym tytule „Bogaty kochanek”.
Otóż pracując w firmie handlowej, gdzie prym wiodły kobiety zapewniam, że wszystkie koleżanki z biura ubierały się tak, jakby paradowały na wybiegu. Panowała istna rewia mody i w wolnych chwilach temat zawsze był jeden: ciuchy. Proszę jednak pamiętać, że takich gotowych do kupienia za dużo nie było i wówczas sklepy z materiałami cieszyły się dużym powodzeniem, a zakłady krawieckie miały pełne ręce roboty. Na placu Juranda „Społem” posiadało swój sklep, w którym prowadzono sprzedaż dywanów i metrażu, a witryna okienna przyciągała wzrok i była powodem do powstania poniższego opowiadania o wymownym tytule.
„BOGATY KOCHANEK”
- Co wy dzisiaj takie pochmurne, czyżby znów miała być burza? - zapytała szefowa, wchodząc do pokoju. - Szkoda mówić, znów w sklepie pojawiły się wspaniałe materiały, tym razem hafty... ale nie na naszą kieszeń.
- Oj, przestańcie narzekać i sprawcie sobie kochanków – podpowiedziała. - Takich ze srebrem na głowie i złotem w kieszeni? - zażartowała któraś nieśmiało. - Oj, wybredne jesteście, a teraz do roboty!
- Ale skąd takiego wziąć? - nie dały za wygraną.