Kilka dni temu zmarł, w wieku 87 lat, Ryszard Filipski. Był znakomitym aktorem.

Zagrał w 36 filmach, a także, przez 15 lat, prowadził w Krakowie własny teatr Eref-66. Sądzę, że wszyscy pamiętamy go w roli majora Hubala. Przyzwyczaiłem się, że kiedy umiera tej klasy artysta, w prasie, a także w telewizji aż roi się od wspominek na jego temat. Tymczasem o śmierci Filipskiego dowiedziałem się przypadkiem. Z internetu. Nie zdziwiło mnie to, bowiem aktor, z racji swoich skrajnych poglądów politycznych w czasach PRL, był postacią bojkotowaną przez większość obywateli. W jednej z dawnych recenzji na temat jego teatru, krytyk określił kilkuosobowy zespół Filipskiego, jako grupę żarliwych komunistów oraz zoologicznych antysemitów. Tak było rzeczywiście. Ryszarda Filipskiego wspierał, w jego komunistyczno - narodowych poglądach, kierownik literacki teatru Eref-66 Ryszard Gontarz. Człowiek, który w latach stalinowskich był funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa (UB), później pracował, jako dziennikarz w gazecie „Sztandar Młodych”, a następnie, od roku 1966, był także tajnym współpracownikiem (donosicielem) MSW. Pseudonim Wolanin. Gontarz, jako dziennikarz, szczególnie zasłużył się władzom podczas nagonki na Żydów w roku 1968.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.