- Płynąca przez Jęcznik rzeczka została ogrodzona elektrycznym pastuchem – alarmuje wypoczywający w tej miejscowości turysta z Warszawy. Wskutek tego kajakarze dobijający do małej tamy posadowionej w Jęczniku nie mogą kontynuować spływu, bo nie mają jak przenieść swojego sprzętu.
Problem z grodzeniem rzeczki zgłosił nam pan Jerzy Gwiaździński, z urodzenia warszawiak. Od lat 70. wakacje i urlopy spędza on na Mazurach, a konkretnie w Jęczniku i okolicach. Urzekły go mazurskie jeziora. Do niedawna, gdy zdrowie dopisywało, uczestniczył w licznych spływach kajakowych, choć jak zauważa wokół naszych jezior czy rzek nie ma praktycznie infrastruktury służącej turystyce. Co gorsza, ostatnio zauważył, że brzegi płynącej przez Jęcznik rzeczki Saska zostały ogrodzone drutem na izolatorach, tak jak pastwisko dla bydła.