Inwestycja polegająca na wyłożeniu brukiem pl. Wolności wywołuje coraz większe emocje wśród okolicznych mieszkańców i przedsiębiorców. Domagają się oni jej wstrzymania, a także zarzucają miastu, że nie wyczerpało wszystkich możliwości odwołania się od decyzji konserwatora zabytków, który nakazał przywrócenie w tym miejscu dawnej nawierzchni. – To wielki skandal, sabotaż i idiotyzm. Ktoś powinien za to siedzieć - komentuje jeden z mieszkańców, Janusz Jastrzębski.

Sabotaż, skandal, idiotyzm
Joanna Ziółek i Janusz Jastrzębski (w środku) nie mogą się pogodzić z tym, że pl. Wolności jest pokrywany brukiem i domagają się zdecydowanej reakcji miasta. Wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk odpowiada, że zrobiło ono wszystko, aby zmienić decyzję konserwatora zabytków, ale ten pozostał nieugięty

TO COŚ OBRZYDLIWEGO

Na pl. Wolności trwają prace polegające na zerwaniu asfaltu i położeniu bruku oraz odwodnieniu. Przywrócenie w tym miejscu dawnej nawierzchni to wymóg postawiony przez konserwatora zabytków. Inwestycja, o czym pisaliśmy dwa tygodnie temu, nie podoba się okolicznym mieszkańcom oraz przedsiębiorcom. Uwagi do niej zgłasza m.in. były radny i dyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalno – Mieszkaniowej Janusz Jastrzębski. Jego zdaniem, decyzja konserwatora zabytków utrudnia życie korzystającym z drogi i zamiast upiększać, szpeci miasto.

W minionym tygodniu sprawa trafiła na forum komisji gospodarki komunalnej, prawa i bezpieczeństwa Rady Miejskiej. Mieszkańców i przedsiębiorców reprezentowali Janusz Jastrzębski oraz właścicielka hotelu „Krystyna” Joanna Ziółek. – Nie możemy się pogodzić z tym, że w miejsce asfaltu jest kładziony kamień polny – mówił Jastrzębski.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.