Strażacy zmagają się z plagą pożarów sadzy w przewodach kominowych. W ostatnich tygodniach stanowiły one ponad 60% obsługiwanych przez nich zdarzeń w powiecie, a w minionym tygodniu wskaźnik ten wzrósł aż do 70%. Znaczna ich część rozprzestrzeniła się poza przewody kominowe, powodując pożary przyległych pomieszczeń, a nawet całych budynków, niosąc za sobą ogromne straty.
SEZONOWA PLAGA
Sezon grzewczy co roku oznacza dla strażaków wzrost liczby pożarów sadzy. Sytuacja pogarsza się, jeśli nadchodzą tęgie mrozy, z jakimi mieliśmy do czynienia tej zimy. Intensywniejsze ogrzewanie mieszkań niestety nie idzie w parze z dbałością o stan przewodów kominowych. Wtedy już tylko krok dzieli nas od niebezpieczeństwa. O skali zagrożenia świadczą dane z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. W ostatnich tygodniach ponad 60% obsługiwanych przez nią zdarzeń w powiecie była związana z pożarami sadzy. - W minionym tygodniu wskaźnik ten wzrósł aż do 70% - informuje kpt. Łukasz Wróblewski, oficer prasowy KP PSP w Szczytnie. Tylko od 8 do 14 lutego strażacy wyjeżdżali do pożarów sadzy dziesięć razy. Interwencje takie miały miejsce w: Łatanej Wielkiej, Jedwabnie, Przeździęku Małym, Nowym Dworze, Grzegrzółkach, Dębówku, Kowaliku, Wielbarku i dwukrotnie w Pasymiu. - Znaczna część tych pożarów rozprzestrzeniła się poza przewody kominowe do przyległych pomieszczeń, a nawet całych budynków – mówi kpt. Wróblewski.
PRZEGLĄD RAZ W ROKU
W większości przypadków, takich nieszczęść można byłoby uniknąć, gdyby właściciele i zarządcy nieruchomości stosowali się do obowiązujących przepisów.