Trwa związkowa kampania przeciwko planowanym cięciom w oświacie. W poniedziałek 26 stycznia, w Miejskim Domu Kultury odbyło się otwarte zebranie wszystkich chętnych pracowników oświaty z władzami miasta.
Propozycja cięć
Przypomnijmy o co toczy się bój. W tegorocznym budżecie miasta przewidziano niższe nieco dotacje na oświatę, niż środki, jakie szkołom są potrzebne (dokładnie o 1/12 rocznych planów). Średnio każda z pięciu placówek musiałaby w skali roku bądź to zarobić, bądź też w różny sposób zaoszczędzić około 160 tysięcy złotych. Jedną ze wskazanych przez władze miasta dróg oszczędności jest obniżenie tzw. dodatku motywacyjnego.
I przedmiotem poniedziałkowego spotkania władz z nauczycielami były właśnie kwestie związane zarówno z finansowaniem oświaty, jak i propozycjami zmian w tzw. regulaminie wynagradzania nauczycieli. W tym ostatnim miasto proponuje usunięcie zapisu mówiacego o minimalnym dodatku motywacyjnym na poziomie owych 10%. Chce, aby dolna granica w ogóle nie była określana. W tegorocznych założeniach miejskich jest, że szkoły otrzymają na dodatki motywacyjne tyle, ile potrzeba na pokrycie ich w 5-procentowej wysokości. Jednym słowem proponuje się pedagogom zmniejszenie otrzymywanych przez nich pieniędzy o średnio 100 zł brutto miesięcznie.
Za "Wspólnotą" możemy podać jako ciekawostkę, że według analiz NIK i MEN, w 2001 roku niespełna 20% samorządów w Polsce (a jest ich 2878) utrzymywało oświatę w oparciu wyłącznie o subwencję, zaś w 2002 działał już tak co trzeci samorząd.
Pytania nauczycieli
W merytorycznej treści poniedziałkowa debata nie odbiegała od tych, które już się odbywały podczas posiedzeń komisji czy innych spotkań, np. władz ze związkami zawodowymi.
Pytania nauczyciele składali na piśmie do doraźnej komisji (związkowej), a ta przekazywała je "na górę", czyli na scenę, na której zasiadł burmistrz, skarbnik miasta oraz główni organizatorzy, przewodniczący nauczycielskich związków Jan Gołębiewski i Janusz Koziński. Nauczyciele oczekiwali, żądali wskazania innych źródeł oszczędności budżetowych. Chcieli wiedzieć, ile i komu w innych placówkach oświatowych (przedszkolach) i zakładach pracy podległych Urzędowi Miejskiemu "obcięto" poborów, jakie działania zostały podjęte w łonie samego urzędu. W imieniu nauczycieli związkowcy domagali się informacji o tym, jakie i na co środki budżetowe zostały przez miasto pozyskane na inwestycje ogólnomiejskie, sprawdzali - pytając - aktywność pracy merytorycznego wydziału owiaty, chcąc wiedzieć np. jakie programy edukacyjne ów wydział opracował i ile pieniędzy dla szkół pozyskał.
Dlaczego my?
Odpowiedzi, których udzielali na zmianę burmistrz Bielinowicz, skarbnik miasta Żylińska i naczelnik wydziału Robert Dobroński były mniej lub bardziej szczegółowe, przy czym za często - zdaniem nauczycieli - mniej. Te ostatnie to mało precyzyjne odpowiedzi na powtarzany główny (w drodze różnych sformułowań) problem: dlaczego tylko nauczyciele?
- W budżecie przewidziano o 4,4% mniej pieniędzy dla nauczycieli, ale jednocześnie o 3,2% więcej dla urzędników i o 6% więcej dla funkcjonariuszy straży miejskiej - mówił Janusz Koziński. Wytknięto też burmistrzowi, że w projekcie budżetu na potrzeby szkolenia 60 zatrudnionych urzędników przewidziano ponad 48 tysięcy złotych, a dla blisko 300 nauczycieli - niespełna 80 tysięcy.
Nie zyskała sobie przyjaciół ani zwolenników skarbnik Hanna Żylińska wyjaśniając, że wzrost funduszu płac w urzędzie i w straży wynika między innymi z faktu, że pracownicy nabierają np. praw do nagród jubileuszowych czy odpraw emerytalnych.
- Ponadto w obu jednostkach od trzech lat nie było już podwyżek wynagrodzeń - podsumowała skarbnik, co sala przyjęła z głośnym pomrukiem niezadowolenia.
Radni przeciw
Blisko trzygodzinna dyskusja nie doprowadziła do żadnego konsensusu. W ostatnim pytaniu związkowcy i nauczyciele pytali, czy konieczne jest podejmowanie uchwały o dodatkach motywacyjnych i zatwierdzanie budżetu na najbliższej sesji, zaplanowanej na 30 stycznia. Postulowano przełożenie głosowania nad tymi sprawami i powtórną pracę nad budżetem tak, by poszukać oszczędności we wszystkich możliwych miejscach. Do wniosku nauczycieli przyłączyła się większość radnych, przy czym przewodniczący klubów SLD (Jerzy Cimoszyński) i Forum Samorządowego (Henryk Żuchowski) z góry opowiedzieli się przeciwko finansowemu prowizorium.
Halina Bielawska
2004.01.28