Awantury na klatce schodowej, wyzwiska, nocne libacje i głośna muzyka już od lat są zmorą lokatorów jednego z bloku przy ul. Pasymskiej w Szczytnie. Ich zadaniem wszystkiemu winna jest jedna z sąsiadek, która swoje mieszkanie zamieniła w miejsce do organizacji spotkań towarzyskich. Uwagi mieszkańców potwierdza policja. Zastępca komendanta wystąpił do spółdzielni mieszkaniowej, aby ta w drodze licytacji sprzedała lokal zajmowany przez kobietę.
STRACH WYJŚĆ NA KLATKĘ
Dwa tygodnie temu pisaliśmy o kłopotach, jakie z uciążliwym sąsiadem mają lokatorzy bloku spółdzielczego przy ul. Solidarności. Jak się okazuje, nie tylko oni zmagają się z podobnym problemem. Po publikacji artykułu do redakcji „Kurka” przyszedł list podpisany przez dziewięcioro mieszkańców bloku przy ul. Pasymskiej. Skarżą się w nim na uciążliwości, jakich doświadczają ze strony jednej z lokatorek. Według nich kobieta często przyjmuje różnego rodzaju „gości”, urządza nocne imprezy, puszcza głośną muzykę. Sąsiedzi alarmują, że nieustannie są świadkami demoralizacji nieletnich, a w bloku, ze względu na krzyki, awantury i bójki nie ma spokoju. Lokatorzy boją się wychodzić na klatkę schodową sami rano i wieczorem, a w nocy, przy odbywających się burdach, nie jest to w ogóle możliwe - czytamy w liście. Według nich sytuacja taka trwa już od około ośmiu lat. Żalą się, że chociaż interweniowali w tej sprawie w wielu instytucjach, żadna z nich nie przyszła im z pomocą. Dużo jest pustosłowia, zaś efektów ułatwiających nam życie mało (…) Troski i empatii dla krzywdzonych latami ludzi brak. - konstatują lokatorzy, którzy boją się podać do wiadomości publicznej swoje nazwiska. - Jesteśmy sterroryzowani przez tę kobietę. Boimy się, że jej „goście” mogą nam zrobić krzywdę – mówi jedna z mieszkanek, starsza już osoba.