Władze miasta podjęły decyzję o wystąpieniu ze spółki „Sawica” . Rezygnacja największego udziałowca powoduje, że dalsze jej istnienie traci sens.
„Sawica”, której głównym zadaniem było administrowanie kanalizacją burzową, powstała 20 lat temu. Przystąpiło do niej 20 podmiotów, spośród których do dziś ostało się tylko 12, w tym największy, miasto Szczytno. To głównie z łożonych przez miasto pieniędzy (rocznie ponad 200 tys. zł) spółka się utrzymywała. Władze miejskie uznały jednak, że korzystniejszym rozwiązaniem będzie przekazanie administrowania kanalizacją burzową podmiotowi wyłonionemu w drodze przetargu.
- Dzięki temu rozwiązaniu osiągniemy lepsze efekty – zapewnia wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk.
Dyrektor „Sawicy” Stefan Piskorski, który odchodzi już na emeryturę, popiera decyzję władz miasta.
- Takie rozwiązanie będzie dla samorządu bardziej transparentne – zauważa, dodając, że bez udziału miasta dalsze funkcjonowanie spółki nie ma racji bytu. Podobnie uważa szef spółki „Aqua” Mieczysław Nowacki, który wspólnie z byłym naczelnikiem miasta Jerzym Polakiewiczem zakładał spółkę w 1990 r.
- Pierwszym naszym zadaniem był zakup 10 ha gruntu pod budowę oczyszczalni ścieków, które później przekazaliśmy miastu – wspomina prezes Nowacki.
TYLKO SKŁADKI, A NIC W ZAMIAN
Miasto Szczytno nie należy już także do stowarzyszenia gmin - Związku Miast Polskich. - Nie zaobserwowaliśmy mierzalnych korzyści z członkowstwa w stowarzyszeniu, takich jak rozwój gospodarczy i kulturalny miasta - uzasadnia stanowisko miasta burmistrz Danuta Górska. Ograniczone były też możliwości uczestniczenia w organizowanych przez ZMP szkoleniach, ze względu na daleką odległość.
- Tak naprawdę dziś naszym największym problemem, który dotyczy też innych sąsiednich samorządów jest gospodarka odpadami. Możemy się z nim uporać uczestnicząc w Związku Gmin „Czyste Mazury”, a nie ogólnopolskim stowarzyszeniu – dodaje wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. Roczna składka z tytułu uczestnictwa w ZMP, do którego Szczytno przystąpiło w 2004 r., wynosiła 15 tys. zł.
(o)/fot. archiwum