W miniony czwartek ze studzienki kanalizacyjnej usytuowanej na skarpie pod Kamionkiem wybiły nieczystości, które spłynęły w dół do dużego jeziora. Zszokowani mieszkańcy podnieśli alarm, zawiadamiając niezwłocznie służby gminne. Ich zdaniem ścieki pochodzą z pobliskiej ubojni indyków. Szefostwo zakładu zaprzecza, ale z kanalizacji wydobyto ptasie wnętrzności.
NIEPRZYJEMY WYCIEK
W Kamionku wzdłuż nadjeziornej skarpy biegnie stara kanalizacja, zbudowana w czasach rozkwitu kombinatu rolnego „Mazury”. Obecnie, po likwidacji pegeerowskiej oczyszczalni ścieków, funkcjonuje nowa sieć sanitarna wraz z przepompownią. Stara nitka jest teoretycznie nieczynna, ale to właśnie ze studzienki usytuowanej na niej wybiły ścieki, zalewając ścieżkę pieszo- rowerową i zanieczyszczając wody dużego jeziora.
Wyciek zauważyli właściciele ogródków działkowych sąsiadujących z feralną studzienką i oni powiadomili służby gminne. Ich zadaniem sprawcą zrzutu nieczystości była miejscowa ubojnia indyków, bo wylewające się ścieki miały krwiste zabarwienie.
- Nie zdarza się to pierwszy raz, choć wcześniej nieczystości tylko się przesączały przez skarpę - mówi Mirosław Korzeniewski, mieszkaniec Kamionka. Inni świadkowie pytają, jak to możliwe, że ze studzienki, choć kanalizacja jest niby nieczynna, dość często zalatują niemiłe zapachy i zalega w miej czerwona ciecz.