W miniony weekend nastąpiło dość znaczne poluzowanie obostrzeń.
Maseczki nie poszły jeszcze w kąt, ale można ich nie używać na świeżym powietrzu – o ile zachowujemy odpowiedni dystans. Otwarto ogródki gastronomiczne (fot.1) , na co część społeczeństwa czekała z niecierpliwością. Właściciele lokali czekali jeszcze bardziej, choć nie wszystkie punkty były w miniony weekend czynne. Sezon turystyczny teoretycznie już się zaczyna i można liczyć, że biznes powinien powoli się kręcić. W miniony weekend byliśmy w dwóch ważnych mazurskich miastach: Giżycku i Węgorzewie. Byliśmy i… na kolana jakoś nic nowego nas nie rzuciło. Wręcz przeciwnie – wygląda na to, że niektórym do prowadzenia biznesu w formie np. sprzedawania pamiątek wcale spieszno nie jest (fot.2). To zdjęcie z nabrzeża jeziora Niegocin w Giżycku. Liczne budki wyglądają tak, jakby część handlowców niekoniecznie myślała o przyciągnięciu turystów stroną wizualną tych obiektów.
Owszem, są tu prowadzone różne inwestycje, widać te sprzed kilku lat, jak chociażby długą kładkę znad jeziora w kierunku centrum miasta, ale odnosimy wrażenie, że nie zawsze pozytywnie oceniane przez nas tereny zielone w Szczytnie prezentują się lepiej od istotnego miejsca w stolicy Mazur. W ważnych turystycznie miejscach nie zobaczymy u nas resztek po placach zabaw z czasów PRL-u (fot.3) , a lekko zapuszczony szczycieński park przy SP 3 wygląda korzystniej od paru zaniedbanych parków w Giżycku. Turystów w tym mieście na razie niewielu, a jeszcze mniej w Węgorzewie, czyli miasteczku rozpoczynającym (lub kończącym) Szlak Wielkich Jezior. W niedawno odnowionym porcie – praktycznie pustki (fot.4) . Liczne jednostki pływające czekają na rejsy. Turyści do Giżycka przybędą prawdopodobnie w ostatni weekend maja. Zaplanowane są w tym terminie Dni Giżycka – mimo trwającej jeszcze epidemii.