Najbardziej chce się wypić, gdy pojawia się złość, poczucie beznadziejności i osamotnienia. Żadne z tych uczuć nie jest obce 45-letniemu Zbigniewowi Laskowskiemu. Nie ma domu, nie ma rodziny. Mimo to od 3 lat i 4 miesięcy nie pije. Jest czysty i ogolony. Wcześniej, przez pięć lat, nie mył się i nie trzeźwiał miesiącami. Wiedział gdzie zasnął dopiero, gdy się obudził: na dworcu, na starej budowie... Wstawał i znowu szedł pić.

Siła charakteru

Do dna

- Miałem żonę, dzieci, pracę w "Unimie" - zaczyna swoją opowieść Zbigniew. - Potem zakład rozwiązano.

Po likwidacji "Unimy", Laskowski pracował dorywczo. Zna się na kładzeniu glazury, tynkowaniu i wszelkich pracach budowlanych. Specyfiką takich "fuch", często, chociaż nie zawsze, było "oblewanie" wypłaty. Gdy powtarzało się ono częściej, wpływało negatywnie na atmosferę w rodzinie. Tak więc wybór między niezadowoloną żoną i serdecznymi kolegami wypadał coraz częściej na korzyść tych ostatnich.

- W 1997 roku żona założyła mi sprawę o alimenty na dwójkę dzieci - opowiada dalej Zbigniew. - Nie płaciłem, bo piłem. Zamknęli mnie za to do więzienia na 7 miesięcy. Jak wyszedłem, dalej piłem. U siebie już nie mieszkałem... - zamyśla się. - ... Czasem, gdy się budziłem, padał na mnie śnieg.

Towarzystwo piło pod sklepami albo na targowisku miejskim. Tanie wina, wódkę, a bywało, że i denaturat. Zbigniew budził się w miejscach przypadkowych. Na dworcu, w niedokończonym budynku nieopodal ulicy Władysława IV.

- Po przeciwnej stronie ulicy stała stara kanapa pod brzózką - wspomina. - Spałem i tam.

Pranie mózgu

- 19 września 2000 roku obudziłem się w niedokończonym budynku - opowiada. - Usiadłem na progu i pomyślałem "dość!". Poszedłem do żony. Dała mi 20 zł i pojechałem do Olsztyna.

Taki był początek odwyku. Terapia uzależnień w Szpitalu Wojewódzkim w Olsztynie: przez pierwszy tydzień, jak mówi Zbigniew, człowiek ma wodę z mózgu, nie wie, co się z nim dzieje i gdzie jest.

Pierwsze cztery dni spędził "na piekle". Tam lekarze odtruwają pacjenta. W tym celu stosują kroplówki i przetaczanie krwi. Potem jest 6 tygodni "prania mózgu". Polega to na prelekcjach terapeutów po 3 razy dziennie.

- Gdy wróciłem do Szczytna, zamieszkałem u brata - mówi Zbigniew. - Ale on ma jeden pokój i troje dzieci. Pomieszkałem tam dwa miesiące, ale nie było mi dobrze ze świadomością, że jestem jednak uciążliwy, chociaż brat przykrości mi nie robił.

Demon nie zasypia

Brak poczucia prywatności potrafi pogorszyć nastrój. Wtedy przychodzi pokusa, żeby wypić. Zbigniew mówi, że w chwilach kryzysu przypomina sobie czasy, gdy pił. To pomaga. Nie chce ponownie znaleźć się w takim stanie. Gdy chęć sięgnięcia po kieliszek jest przemożna, idzie do Przychodni Terapii Uzależnień przy ulicy Kościuszki.

- To jest jak tabletka - mówi. - Ludzie, którzy chcą rzucić picie, powinni korzystać z takiej terapii. Pomaga i to, że można tam spotkać ludzi o podobnych problemach i człowiek nie czuje się osamotniony.

Poważny kryzys pojawił się, gdy Zbigniew wyprowadził się od brata. Z braku innego lokum, zamieszkał na dworcu. Tam wszyscy pili. Pokusa była wielka. Ale widział, że po jednym kieliszku piłby jak dawniej.

- Musiałem zostawić to towarzystwo - mówi.

Laskowski chwali Henryka Żuchowskiego, byłego burmistrza. To dzięki jego interwencji dostał lokum w suterenie szczycieńskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Był przydatny, malował i robił w Ośrodku remonty. Potem przeniósł się do Domu Pomocy Społecznej. Tam mieszkał do stycznia tego roku. Dziś znowu korzysta z gościnności rodziny. Wciąż jednak szuka własnego kąta.

Zbigniew Gorący

Małgorzata Enerlich, pełnomocnik burmistrza do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych i specjalista w Przychodni Terapii Uzależnień od Alkoholu i Współuzależnień w Szczytnie.

- Alkoholizm to choroba, która trwa przez całe życie. Jej nawrót może spowodować nawet jeden wypity kieliszek. Nie ma w tym wypadku znaczenia, że ktoś zrezygnował z picia kilka lat wcześniej. Oczywiście największy pociąg do alkoholu istnieje zaraz po rezygnacji z picia. Potem słabnie. Jednak przez całe życie zdarzają się kryzysowe sytuacje, które mogą wzmóc chęć sięgnięcia po kieliszek. W naszym ośrodku przyjmujemy takie osoby. Według badań przeprowadzonych pod koniec 2002 roku, co trzecia osoba, która ukończyła program terapeutyczny, przestaje pić. Jednak zaznaczam, nigdy nie można być pewnym, że ma się alkoholizm za sobą. Jeden kieliszek... i znowu można być na dnie.

2005.02.23