Po trzyletniej przerwie, woda znów zalewa ul. Wyspiańskiego i przyległe tereny. Jednym z dotkniętych tą lokalną katastrofą jest Wojciech Karalus. Jakby tego było mało, inną jego działkę w Dźwierzutach gmina podtapia ściekami.
- To siła złego na jednego – skarży się pan Wojciech.
O wielkim pechu może mówić Wojciech Karalus, który osiedlił się w Szczytnie osiem lat temu. Wcześniej prowadził bardzo aktywny tryb życia – był dyrektorem w poważnej warszawskiej firmie informatycznej. Po latach miał tego dosyć i postanowił szukać oazy spokoju, najlepiej na Mazurach. Wybór padł na Szczytno. Aby jakoś utrzymać rodzinę, postanowił rozkręcić mały biznes. Otworzył kawiarenkę tuż nad małym jeziorem, bo miejsce wydawało się idealne na takiego rodzaju przedsięwzięcie.
Cóż, jego pierwsze doświadczenia okazały się jak najgorsze. Drugiego dnia po otwarciu lokalu spadł ulewny deszcz, który podtopił nie tylko nowo otwartą kawiarenkę, ale i sąsiadujący z nią dom mieszkalny.
- Całe nowe wyposażenie uległo poważnym uszkodzeniom i trzeba było wziąć kredyty, aby kawiarenkę doprowadzić do jako takiego stanu - wspomina pan Wojciech.
Po wielu interwencjach mieszkańców i artykułach prasowych miasto przystąpiło w końcu do przebudowy kolektora odprowadzającego wodę deszczową z ul. Wyspiańskiego i Żeromskiego. Działo się to w 2011 r. i od tego czasu nastąpiła wyraźna poprawa, pozwalająca sądzić, że podtapianie to już przeszłość. Dlatego też pan Wojciech postanowił otworzyć nowy biznes – sklep z militariami.
Niestety, gdy dwa tygodnie temu nad miastem przeszedł ulewny deszcz, zmodernizowana kanalizacja burzowa okazała się znowu niewydolna.