Specjalna komisja powołana przez burmistrza Bielinowicza stwierdziła poważne zaniedbania przy budowie domów przy ulicy Lemańskiej 2 i 4. Ich lokatorzy będą musieli wyprowadzić się z zajmowanych mieszkań do czasu, aż oba budynki zostaną przywrócone do właściwego stanu.

Skutki fuszerki

Domy do poprawki

Od dłuższego czasu mieszkańcy nowych TBS-owskich bloków przy ul. Lemańskiej skarżą się na łamach prasy i w listach do władz na liczne usterki w ich mieszkaniach.

- Słaba jest wentylacja, na ścianach pojawia się grzyb - alarmują mieszkańcy.

Wadliwe są konstrukcje kominów, nieszczelne ocieplenia stropów, co powoduje, że na poddaszu sople pojawiały się nie na zewnątrz, a w środku budynku.

Powołana przez burmistrza Bielinowicza komisja potwierdziła większość zarzutów mieszkańców bloku, co "pikantniejsze" przykłady budowlanego brakoróbstwa dokumentując w formie fotograficznej.

Stwierdzenie faktów nie satysfakcjonuje lokatorów. Żądają remontu budynku, za którego budowę w końcu płacą miesięcznie duże pieniądze. Oni to przecież, oprócz czynszu, spłacają kredyt, zaciągnięty na budowę domów. Naprawa usterek, niestety, nie jest możliwa bez przeprowadzenia kapitalnego remontu budynków, a to oznacza, że lokatorzy w czasie jego trwania nie będą mogli mieszkać w swych lokalach. Zanim więc TBS przystąpi do remontu, władze muszą zapewnić "przesiedleńcom" lokale zastępcze.

Zamieszkają w biurowcach

Jak twierdzi wiceburmistrz Danuta Górska, z przekwaterowaniem mieszkańców bloków przy ul. Lemańskiej nie będzie problemów. Blisko pięćdziesiąt rodzin już wkrótce wprowadzi się do specjalnie zaadaptowanych na ten cel dawnych biurowców Unimy, Lenpolu i Spółdzielni Inwalidów.

Jako pierwszy na pomysł wpadł radny Ryszard Gidziński. Podzielił się nim z radnymi podczas sesji Rady Miejskiej. Pierwszą interpelację radnego, w grudniu ubr., zbyto tłumaczeniem, że wykupienie budynków i ich adaptacja pochłonęłaby za dużo pieniędzy. Radny jednak nie ustępował, żądając od władz konkretnych wyliczeń. Kiedy sięgnięto do dokumentów okazało się, że właściciele wszystkich trzech obiektów są mocno zadłużeni wobec miasta z tytułu niepłaconych podatków od nieruchomości.

- Podliczając ich zobowiązania i wysokie koszty utrzymania pustych budynków oraz biorąc pod uwagę stałą ich dewastację wychodzi na to, że miasto będzie mogło wszystkie trzy budynki przejąć nie wydając z miejskiej kasy ani złotówki - mówi wiceburmistrz Szczytna Danuta Górska. Jedyne koszty, które szacuje się na ok. 1 mln zł, pochłonie ich modernizacja i przystosowanie do potrzeb mieszkaniowych. - Ten wydatek będzie procentował w przyszłości. Bo przecież mieszkania w biurowcach będą wykorzystywane także później, gdy już obecni lokatorzy budynków przy ul. Lemańskiej wrócą na "swoje śmieci".

(h, o)

2003.04.01