W tym tygodniu w „Kurku” pojawia się nowa rubryka, w której pisać będziemy o zaletach wynikających z posiadania ogrodowej działki. Jej autor, Stanisław Stefanowicz zna się na tym jak mało kto. Działkowcem jest już od 35 lat. Przez trzy ostatnie kadencje pełni funkcję prezesa Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Mazur”, jednego z pięciu działających na terenie Szczytna.

Smakowity kociołek

Na terenie Szczytna istnieje kilka Rodzinnych Ogrodów Działkowych zrzeszonych w Polskim Związku Działkowców. Charakter i przeznaczenie poszczególnych działek w ostatnich latach uległy znacznym przeobrażeniom. Nie są to wyłącznie działki o charakterze warzywno-sadowniczym, lecz w dużym stopniu rekreacyjnym. Działkowiczami coraz częściej stają się ludzie młodzi. Jako jeden z działkowców ROD „Mazur” pragnę podzielić się z czytelnikami „Kurka Mazurskiego” swoim długoletnim doświadczeniem wynikającym z faktu posiadania działki i zachęcić do skorzystania z praktycznych wskazówek. Mamy pełnię lata. Wielu z nas wykorzystuje w tym czasie urlop, spędzając go w różny sposób uzależniony jednak od posiadanych możliwości finansowych. Dla większości działkowiczów spędzenie urlopu w zagranicznych bądź krajowych kurortach to tylko marzenie. Dlatego miejscem ich wypoczynku jest najczęściej działka. Okres pełni lata to czas zbioru wielu plonów i przygotowania przetworów. Ważną rolę przy tym odgrywają warzywa. Ich uprawa na działkach i przydomowych ogródkach to najczęściej poruszany temat w rozmowach działkowców. Obecnie warzywa w sklepach – tych mniejszych i dużych – są dostępne przez cały rok, niekiedy dość tanie. Uzasadnione jest zatem pytanie: czy warto je uprawiać na działce czy przydomowych ogródkach? Moim zdaniem tak. Najważniejsze argumenty przemawiające za tym są następujące: warzywa, które pozyskujemy z działki, są zawsze świeże i zwykle zaraz po zbiorze trafiają na stół, są dobrej jakości i wiemy co zjadamy, zbiory dokonywane są stopniowo w miarę potrzeb i w znacznym stopniu urozmaicone, regularne spożycie warzyw sprzyja zdrowiu, własna ich produkcja daje oszczędności w budżecie rodzinnym.

I wreszcie, jeszcze jeden argument dla mnie i wielu moich znajomych: najważniejsza rola warzyw w przygotowaniu tzw. „garnka”. Podzielę się więc z czytelnikami „KM” przepisem na przyrządzanie takiej potrawy.

POTRAWA Z GARNKA

Do tego celu potrzebny będzie garnek żeliwny (dostępny w naszych sklepach o poj. 3 lub 5 litrów) lub emaliowy. Najważniejsze składniki są następujące: boczek surowy lub wędzony - 1,8 kg, skóra z boczku albo słoniny, liście kapusty, ziemniaki - 2,5 kg, marchew - 0,5 kg, pietruszka - 1 szt., seler - 1 szt., cebula - 0,5 kg, czosnek - 1 główka, koper, burak czerwony - 1 szt., sól, pieprz.

Czysty garnek wypełniamy w poniżej podanej kolejności:

- dno garnka wypełniamy jedną lub dwiema warstwami skóry ze słoniny lub boczku,

- boczek kroimy w plastry grubości ok. 0,5 – 1,0 cm i wykładamy ściany garnka (można przemiennie raz boczek surowy, raz wędzony),

- na dno garnka układamy 2 – 3 liście kapusty, na to kładziemy warstwę 3 – 4 cm ziemniaków pokrojonych w talarki,

- ziemniaki posypujemy pokrojonym koperkiem oraz dodajemy kilka pasków buraka czerwonego,

- na to wszystko w dowolnej kolejności kładziemy warstwę marchwi, cebuli, pietruszki, selera (wskazana także natka pietruszki i liście selera),

- dodajemy 3 ząbki pokrojonego czosnku, ewentualnie niewielką ilość pokrojonego boczku lub kiełbasy,

- tak ułożone warzywa posypujemy solą i pieprzem do smaku (uważać, aby nie przesolić).

W dalszej kolejności ponownie układamy warstwę ziemniaków i pozostałych składników w takiej samej kolejności, aż wypełnimy cały garnek. Na zakończenie wszystkie składniki mocno uciskamy, przykrywamy kilkoma liśćmi kapusty i nakładamy pokrywę. W ten sposób przygotowany garnek ustawiamy na dowolnym palenisku. Początkowo płomień powinien być większy – do czasu, aż zacznie spod pokrywy wydobywać się para. Od tego momentu płomień należy zmniejszyć tak, aby podtrzymać parowanie w garnku. Po około 45 minutach potrawa z „garnka” jest gotowa. Dla pewności można po zdjęciu z paleniska sprawdzić łyżką, czy warzywa są dostatecznie miękkie i ewentualnie ponownie podgrzać.

Życzę zatem wszystkim chętnym powodzenia w realizacji podanego przepisu i jestem pewny, że kto raz spróbuje tego przysmaku, będzie do tego wielokrotnie wracał.

Stanisław Stefanowicz