Budka dróżnika stojąca przy torach przecinających ulicę Chopina jest pusta i nikt w niej nie urzęduje. Zaniepokojony Czytelnik zaalarmował nas, że zarówno pieszym, jak i zmotoryzowanym grozi ogromne niebezpieczeństwo, gdy niespodziewanie nadjedzie pociąg, bo nie będzie komu zamknąć przejazdu.

Sterowane zapory

ALARM

Całkiem niedawno zgłosił się do redakcji pewien mieszkaniec naszego miasta, który ostrzegał, że zarówno pieszym jak i zmotoryzowanym przemierzającym ul. Chopina grozi wielkie niebezpieczeństwo. W budce dróżnika, jak relacjonował, nie ma żywej duszy, więc nikt nie opuści zapór, kiedy będzie jechał po torach pociąg z Olsztyna do Szczytna lub odwrotnie. Rzeczywiście, budka dróżnika zamknięta jest tam na głucho, ale podczas przejazdu pociągów zapory opadają a po przejeździe się podnoszą.

Na jakiej działa to zasadzie? Odpowiedź jest prosta - stoi za tym człowiek, a nie automat, tyle że urzędujący w domku przy przejeździe na ul. Bohaterów Westerplatte. Pracuje tam załoga dwuosobowa i obsługuje ona dwa przejazdy, ten „swój” i ów przecinający ul. Chopina. Dlatego nad przejazdem zawieszone są kamery telewizji przemysłowej, które ułatwiają pracę dróżnikom. Podobnie jest w przypadku przejazdów na ul. Krzywej oraz Władysława IV. Oba sterowane są z nastawni kolejowej stojącej przy ul. Towarowej. „Kurek” uzyskał te informacje, odwiedzając nastawnię położoną przy ul. Chrobrego.

NASTAWNIA NR 1

Nosi ona oznaczenie Sz 1, a dyżur w niej akurat pełnił Zbigniew Tomaszczyk. To on wyjaśnił nam kulisy owej zagadki dotyczącej zamykania zapór na ul. Chopina.

- Teraz opuszcza się je i podnosi jednym ruchem palca, naciskając nieduży przycisk - mówi nam pan Zbigniew.

Dawniej, do lat 70., trzeba było w tym celu kręcić pokaźną korbą. Szlabany opuszczały się, bądź podnosiły dość opornie, a jak już opadały nie sposób było ich szybko lub w ogóle zatrzymać. Powodowało to wiele kolizji. Nieuważni kierowcy dostawali się prosto pod barierki, często je uszkadzając. Nowe są lekkie i w każdej chwili, gdy zauważy się jakiś problem można je bezzwłocznie zatrzymać. Ale i tak zdarzają się nadal kolizje z samochodami, choć już znacznie rzadziej. Kierowcy nie są zdyscyplinowani.

- Obecnie stosowane w Szczytnie nowoczesne bariery kosztują ponad 3 tys. złotych, zatem nieostrożny kierowca niech ma to na uwadze, bo w razie zawinionej kolizji będzie musiał uiścić zbliżoną kwotę - ostrzega pan Zbigniew.

Obecnie w nastawni nie ma już wielu urządzeń wymagających przy obsłudze wysiłku fizycznego. Jest tu dużo automatyki, ale jeszcze trzeba wykazać się krzepą przy manipulowaniu torowymi zwrotnicami, opuszczając lub podnosząc odpowienie wajchy.

KOLEJOWE ZWROTNICE

Wszystkie zwrotnice obsługiwane są obecnie z obu kolejowych nastawni, ale do lat 70. pracę tę należało wykonywać ręcznie przy torach. Trzeba było złapać za ciężką wajchę, której rączka dla zmniejszenia wkładanej w jej przestawianie siły zaopatrzona była w specjalną, masywną przeciwwagę. Takie urządzenia, sterowane całkowicie ręcznie, zachowały się obecnie w Szczytnie tylko przy nieużywanych już szlakach manewrowych. Zwrotnica ze zdjęcia obsługiwała tory wiodące do byłego „Lenpolu”. Obecnie są to prawdziwe zabytki.

foto i tekst: M.J.Plitt