Zaledwie dwa tygodnie po groźnym pożarze w Olszynach, tym razem żywioł mocno dał się we znaki kilkunastu mieszkańcom kamienicy na ul. 1 Maja w Szczytnie, gdzie ogień pojawił się na strychu i poddaszu. Z tego powodu noc z niedzieli na poniedziałek musieli spędzić u rodzin, znajomych oraz w tymczasowych lokalach zapewnionych przez miasto.

Strych w płomieniach

PAMIĘTNY WIECZÓR

Niedzielny wieczór 17 stycznia na pewno na długo utkwi w pamięci lokatorów należącej do miasta kamienicy na ul. 1 Maja 16. Około godziny 16.30 na strychu i poddaszu budynku zauważono pożar.

- Ponieważ objęte ogniem pomieszczenia znajdowały się w kompleksie połączonych ze sobą kamienic, istniało duże prawdopodobieństwo rozprzestrzenienia się żywiołu na sąsiednie budynki – mówi mł. bryg. Jacek Matejko, oficer prasowy KP PSP w Szczytnie. Przybyli na miejsce strażacy ewakuowali z lokalu niepełnosprawnego ruchowo mieszkańca. Pozostałych piętnaście osób opuściło swoje lokale samodzielnie. Podczas akcji strażacy napotkali na trudności związane głównie z dotarciem na strych – właz do niego okazał się zbyt wąski. W trakcie działań niegroźnie ranny został jeden z nich. Doznał on urazu kolana i trafił na izbę przyjęć szczycieńskiego szpitala. Konieczne okazało się zadysponowanie kamery termowizyjnej. Przy jej użyciu sprawdzono strych i poddasze, ale nie stwierdzono tam ukrytych ognisk pożaru. Ogień został opanowany, a w udział w walce z nim brało dziewięć jednostek straży. Oprócz kamienicy, w której wybuchł pożar, uratowano także dwa sąsiednie budynki. Spaleniu uległa część więźby dachowej i około 65 m2 dachu. W wyniku prowadzonych działań zalane zostało mieszkanie na piętrze. Żywioł zniszczył też składowane na strychu przedmioty. Łącznie straty wyceniono na około 30 tys. złotych.

NOC POZA DOMEM

Lokatorzy administrowanej przez Zakład Gospodarki Komunalnej w Szczytnie kamienicy noc z niedzieli na poniedziałek spędzili głównie u rodzin i znajomych. Dwie osoby znalazły schronienie w hotelu MOS-u. Decyzję o tym, że nie mogą wrócić do zajmowanych lokali podjęto ze względu na warunki atmosferyczne oraz na to, że w budynku odłączono prąd. Obiekt nadaje się do dalszego użytkowania.

- Większość mieszkańców jeszcze dziś wróci do swoich mieszkań – poinformował nas w poniedziałek 18 stycznia dyrektor ZGK Janusz Woźniak. W hotelu MOS-u pozostać miały tylko dwie osoby – starsza kobieta oraz jej niepełnosprawny syn. Jak zapewnił szef ZGK, remont kamienicy rozpocznie się od razu po uprzątnięciu skutków pożaru. Budynek był ubezpieczony. Pracownicy zakładu musieli uporać się ze śmieciami zalegającymi na strychu oraz korytarzu.

- Pełno tam ich było na strychu – mówi jeden z mieszkańców, Zdzisław Uśnik. Zdaniem naszego rozmówcy, pożar mógł spowodować niedopałek rzucony na zalegające na strychu odpadki. Na razie jednak ani straż, ani policja nie potwierdzają tej hipotezy.

(ew, kl, map)/fot. M.J.Plitt