Młodemu pokoleniu pewnie trudno w to uwierzyć, ale jeszcze nie tak dawno temu przygotowania do świąt wyglądały całkiem inaczej niż dziś. W czasach PRL-u zdobycie podstawowych artykułów spożywczych wymagało cierpliwości, szczęścia i znajomości. O tym, jak w okresie socjalizmu wyglądał handel, wspomina długoletni prezes „Społem” PSS Bogusław Palmowski.
ODPOWIEDZIALNI ZA WYŻYWIENIE NARODU
Szał świątecznych zakupów trwa w najlepsze. Przystrojone bożonarodzeniowymi ozdobami sklepy kuszą mnogością towarów. Wystarczy sięgnąć ręką na półkę, aby kupić to, co tylko chcemy. Jedynym problemem są pieniądze. Młodemu pokoleniu trudno zapewne sobie wyobrazić, że jeszcze trzydzieści lat temu przedświąteczne zakupy wyglądały zupełnie inaczej. Puste półki i długie kolejki po podstawowe artykuły spożywcze to codzienność PRL-u. Osobą, która doskonale pamięta tamten czas, jest długoletni prezes „Społem” PSS Bogusław Palmowski. Funkcję tę objął w 1983 r., a wcześniej przez kilka lat był przewodniczącym rady nadzorczej spółdzielni, a także naczelnikiem miasta.
W okresie realnego socjalizmu „Społem” miało pozycję monopolisty jeśli chodzi o handel w Szczytnie. Posiadało ponad 40 sklepów, kilka piekarni, lokale gastronomiczne, rzeźnię, wytwórnię wód gazowanych. – Może to zabrzmi nieco górnolotnie, ale w tamtym czasie wraz z GS-em odpowiadaliśmy za wyżywienie narodu – mówi Bogusław Palmowski. Przyznaje jednak, że monopol spółdzielni wynikał z polityki ówczesnych władz.