W drugiej połowie lipca mieliśmy w Szczytnie Festiwal Smaków Foodtrucków, teraz trzy popołudnia wypełnił na placu Juranda Festiwal Pierogów i Smaków Świata.
Był to kolejny zamiennik odwołanych Dni i Nocy, próbujący tchnąć w Szczytno turystycznego ducha. Zgodnie z nazwą w głównym punkcie miasta zrobiło się międzynarodowo, a stoiska obsługiwały niejednokrotnie osoby o rysach zdecydowanie niesłowiańskich. Frekwencja raczej dopisała (fot.1) . Przy jednych stoiskach ustawiały się spore kolejki, przy innych było luźniej. Chaczapuri, gwezali, pierożki hanoi, empanadas, kartacze, baklava – to tylko niewielki wycinek smaków: ostrych, łagodnych i słodkich, które można było popijać rozmaitymi napojami. Pierogi – i nie tylko one- zwracały uwagę rozmaitością kształtów i sposobów wykonania (fot.2) . Mamy nieodparte wrażenie, że nawet największe łakomczuchy nie byłyby w stanie przez trzy dni zjeść choćby po jednej sztuce (najtańsze były bodaj po 2,50) każdego z serwowanych tu specjałów kuchni gruzińskiej, bałkańskiej, perskiej, wietnamskiej, hiszpańskiej czy podlaskiej. Przypuszczamy, że w krajach, z których dania pochodzą, smakują one trochę inaczej, ale i tak można było poczuć się światowo.
Do parunastu stoisk gastronomicznych dodano kilka kramików z asortymentem plastikowym – ale i tu amatorów nie brakowało (fot. 3) . Dla każdego coś innego.
KÓŁKA W LESIE
Jak wiadomo, Szczytno niedawno dołączyło do sieci Cittaslow. Niektórzy zastanawiali się, czy to pasuje do miasta, w którym przecinają się trzy drogi krajowe i brakuje typowej starówki, którą pochwalić się mogą także należące do tej sieci miasta typu Lidzbark Warmiński (fot. 4) czy Reszel (fot. 5) . W Szczytnie miejsc do spacerowania jednak mamy całkiem sporo, a i samochody, szczególnie w sezonie, poruszają się slow – takie mamy korki, ciągnące się niekiedy na kilkaset metrów.