Brak ogrzewania, niedokończone poddasze, niedomykające się drzwi i odpadające tynki – tak wygląda oddana do użytku zaledwie trzy lata temu świetlica w Popowej Woli. Mieszkańcy są zbulwersowani, bo adaptacja na ten cel starej poniemieckiej stajni pochłonęła aż pół miliona złotych. Na dodatek obiekt nie został dopuszczony do użytku przez straż pożarną. Tymczasem były wójt Czesław Wierzuk odmawia odpowiedzi na pytania związane z realizacją inwestycji.
INWESTYCJA Z PRZESZKODAMI
Przebudowa stuletniej stajni w Popowej Woli na potrzeby świetlicy wiejskiej była jedną z większych inwestycji gminy Dźwierzuty w poprzedniej kadencji samorządu. Zadanie pochłonęło ok. pół miliona złotych, z czego 300 tysięcy stanowiło dofinansowanie zewnętrzne w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Realizacja inwestycji napotykała jednak na przeszkody. Na kilka miesięcy przed uroczystym otwarciem obiektu w kwietniu 2013 r. gmina musiała dołożyć z budżetu jeszcze blisko 20 tys. zł, bo konieczne okazało się skucie posadzki. Wszystko przez to, że projektant nie przewidział, że na starym betonie nie da się położyć płytek. Przeciw dokładaniu gminnych środków do remontowanego obiektu protestowała radna poprzedniej kadencji Jadwiga Pękała, zastanawiając się, dlaczego samorząd angażuje tak duże nakłady w świetlicę w jednej wsi, podczas gdy w innych miejscowościach są pilniejsze potrzeby. Dziwiła się przy tym, że projekt adaptacji budynku został wykonany nie tak, jak należy.
GDZIE SĄ TE PIENIĄDZE?
Po trzech latach od otwarcia świetlicy na jaw wyszły liczne usterki, które utrudniają mieszkańcom korzystanie z niej. Najważniejsza i najbardziej dolegliwa to ... brak komina. Z tego powodu nie ma możliwości ogrzania budynku. – Zamiast komina jest tylko przewód wentylacyjny, przez który na dodatek przechodzi belka – mówi Beata Szostak, nowa sołtys Popowej Woli.