Z niemałymi perturbacjami udała się do Warszawy grupa mieszkańców powiatu szczycieńskiego, by uczestniczyć w Marszu Niepodległości. Autokaru, którym mieli podróżować, policja nie dopuściła do ruchu.

Święto z przeszkodami

PĘKNIĘTA SZYBA

W niedzielnym Marszu Niepodległości w Warszawie udział wzięło ponad stu mieszkańców powiatu szczycieńskiego, sympatyków prawicy. Ich wyjazd poprzedziły jednak wydarzenia, których nie będą mile wspominać.

Wszystko zaczęło się kilka dni wcześniej, gdy do szefa miejskich struktur PiS Grzegorza Rusinowskiego zadzwonił funkcjonariusz policji, dopytując o to kto jest organizatorem wyjazdu, ile ludzi ma zamiar jechać i czym się tam udadzą.

- Bardzo mnie te pytania zdziwiły, bo przecież w wolnym kraju każdy ma prawo podróżować gdzie chce i czym chce, bez konieczności tłumaczenia się z tego – mówi przewodniczący Rusinowski, dodając, że nie zaspokoił ciekawości policjanta. Potwierdził mu tylko, że rzeczywiście wyjazd sympatyków prawicy do Warszawy jest planowany.

W niedzielny poranek na miejscu zbiórki wyznaczonej na placu Juranda, oprócz uczestników wyjazdu stawiła się także policja. Przyjechała, by sprawdzić stan pojazdów, który miał ich zawieźć do Warszawy.

– A przecież nikt o to nie prosił – mówi Rusinowski. Jak się okazało działania policji nie były nadaremne. W szybie czołowej jednego z autobusów stwierdzili pęknięcie. To oznaczało, że pojazd nie może ruszyć w trasę. Pasażerowie musieli opuścić autokar i szukać innego środka lokomocji.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.