Dwa dni świętował Klon okrągłą rocznicę 350-lecia urodzin: w sobotę - naukowo, a w niedzielę - śpiewnie i sportowo.

Świętowanie Klonu

Jubileusz przed czasem

Jak wszystkie ważne i mniej ważne wydarzenia w gminie Rozogi, tak i świętowanie nobliwego jubileuszu w Klonie rozpoczęło się w sobotę 5 czerwca, uroczystą mszą świętą koncelebrowaną przez arcybiskupa Edmunda Piszcza. Głównym zaś punktem sobotniego programu była sesja popularnonaukowa, w której prelegenci prezentowali różnorodne aspekty zarówno wielowiekowej już historii Klonu i okolic, jak i jego dzień dzisiejszy, a nawet przyszłość, którą przedstawiała wojewódzka konserwator zabytków - Barbara Zalewska, dając za przykład już zrealizowane projekty odnowy zabytków, finansowane w znacznym stopniu przez UE.

Przy naukowych rozważaniach wyszła na jaw istotna nieścisłość. Oto bowiem organizatorzy święta byli przekonani, że idealnie zbiegło się ono z datą powstania wsi - 5 czerwca 1654 roku. Z błędu wyprowadził ich Zbigniew Kudrzycki, przedstawiający dzieje Klonu. Według bowiem materiałów źródłowych akt lokacji został wydany założycielowi wsi nie 5 czerwca, lecz 5 listopada.

- Organizatorzy więc nieco się pospieszyli, ale może to i dobrze, bo w listopadzie można będzie zorganizować kolejne rocznicowe obchody - komentował to odkrycie prelegent.

Chwilę relaksu między odczytami zapewniły dzieci, które zaprezentowały ciekawy program artystyczny, oparty głównie na folklorze kurpiowskim. Nie zabrakło przyspiewek, gadek, a także legend. Słuchacze mieli też możliwość wysłuchać wierszy o Klonie i nie tylko, we własnej interpretacji autorek - uczennic miejscowego gimnazjum.

Unikalne zdjęcia wsi - zabytku

Czas dłuższy niż dwa dni świętowania przetrwa zorganizowana w budynku szkolnym wystawa fotograficzna i ekspozycja prac plastycznych uczniów "Klon dawniej i dziś". Przygotowana z dużym rozmachem, z mnogością fotografii, częstokroć unikalnych, pochodzšcych bowiem m.in. ze zbiorów prywatnych rodzin, które w Klonie mieszkają do dziś, jak i tych, którzy dawne swój rodzinny zakątek opuścili, z pewnością warta jest obejrzenia. Podobnie jak i wieś, której niewątpliwym walorem jest spora wciąż liczba zachowanych drewnianych chałup - przykładów mazurskiej architektury. O wartości tych zabytków świadczy chociażby fakt, że ich zachowanie jest jednym z celów, wyszczególnionych w strategii dla województwa warmińsko-mazurskiego.

Z indiańskim sportem za pan brat

Niedzielna część obchodów, po mszy, to czas tańców, hulanek i swawoli. Jednym z oryginalnych punktów bogatego programu były rozgrywki sportowe w "Indiaca", grę zespołową, która swój rodowód wywodzi od brazylijskich Indian. Do Klonu, trzeciego ośrodka w Polsce, w którym gra owa będzie elementem szkolnego programu edukacji sportowej w Polsce, przywiozła ją Elli Sett, pół-Polka, pół-Niemka, której rodzice mieszkali w Klonie w latach 60, a wcześniej kilka pokoleń jej przodków ze strony matki, która zresztą także w Klonowskim świętowaniu uczestniczyła. Indiaca - w skrócie - to coś pośredniego między kometką a siatkówkš - z drugiej ma zasady, z pierwszej - ma piłkę-lotkę, którą wolno odbijać jedynie wewnętrzną powierzchnią otwartej dłoni.

Poza emocjami sportowymi organizatorzy zadbali też o strawę dla ducha. Przez wiele godzin, na estradzie przy szkole podstawowej, prezentowały się zespoły ludowe, a także dzieci i młodzież z zaprzyjaźnionych szkół. Wielkim powodzeniem cieszyła się loteria fantowa.

Dopisała publika nie tylko z Klonu i najbliższych okolic. Przybyła spora rzesza oficjeli z powiatu, miast i gmin. Nie zabrakło, jak przystało na ważne wydarzenie odbywające się w niedzielę, licznej ekipy szczycieńskich "Kręciołów".

Społeczny zryw

Tak poważny jubileusz jak 350-lecie istnienia wsi to nie tylko dwudniowe świętowanie. Była to okazja do zmobilizowania lokalnej społeczności do różnorodnych działań. Ot, dla przykładu, odrodziła się w Klonie, niejako "przy okazji" drużyna Ochotniczej Straży Pożarnej. Formalnie - co prawda - istniała cały czas, ale jej członkowie, mocno już leciwi, byli de facto strażakami tylko z nazwy: nie brali udziału w akcjach, bo też i nie za bardzo mieli z czym - sprzęt się przez ostatnie lata jakoś dziwnie "rozszedł". Pałeczkę po ojcach i dziadach przejęła Klonowska młodzież.

- Skrzyknęli się, wzajemnie zdopingowali i stanowią już teraz całkiem zgrany zespół - mówi Jarosław Kozikowski, rozoski radny i nauczyciel, inicjator powołania Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi Klon i Okolic, które było współorganizatorem świętowania jubileuszu.

Czyny i propaganda

Stowarzyszenie na Rzecz Wsi Klon i Okolic usilnie szuka środków finansowych na ocalenie unikalnej architektury wsi przed nieuchronną zagładą. Istnieje możliwość pozyskania środków z funduszy europejskich. Nikt na poważnie nie daje wiary propagandowym obiecankom starosty Kijewskiego. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu Kijewski ogłosił, że doprowadzi do odrestaurowania starych domów w Klonie przez okolicznych przedsiębiorców, których miała do tego czynu skusić możliwość późniejszego wywieszenia na nich... tablic reklamowych.

Reporterzy "Kurka" zapytali wójta gminy Rozogi Józefa Zaperta, ile domów udało się w ten sposób odremontować.

- Żadnego - usłyszeliśmy w odpowiedzi.

Działające w Klonie Stowarzyszenie oprócz starań o pozyskanie środków finansowych namawia mieszkańców, by w przypadku dokonywania remontów swych domów zachowywali starą architekturę.

- Społeczeństwo mamy bardzo zintegrowane - mówi dyrektor szkoły w Klonie Marzena Błaszczak. - W każdej chwili można liczyć na mieszkańców.

Jako przykład dyrektor podaje rok 1996 kiedy to niemal doszczętnie spłonął budynek szkoły. Władze gminy zaproponowały, że będą dowozić dzieci do placówki w Rozogach. Mieszkańcy Klonu postanowili jednak, że dzieci będą uczyć się na miejscu. W ciągu trzech dni zaadaptowali trzy obiekty, w których odbywały się lekcje. Po dwóch latach dzięki pracy mieszkańców i pomocy gminy udało się odbudować jedno skrzydło szkoły. Dziś jest już ona całkowicie odremontowana.

Zryw lokalnej społeczności i jej wkład w przygotowanie święta dostrzegł też wójt gminy Rozogi Józef Zapert.

- Mam nadzieję, że ten zapał nie będzie chwilowy, że zmobilizuje mieszkańców do podejmowania dalszych działań na rzecz Klonu, bo jest on z pewnością tego wart - mówił włodarz gminy.

Halina Bielawska, olan

2004.06.09