Od wielu lat w Szczytnie na przełomie starego i nowego roku nad placem Juranda tryskają sztuczne ognie i race. Imprezy nie zapowiadają jednak żadne wcześniejsze plakaty czy komunikaty, bo oficjalnie nic w tym czasie nie dzieje się w mieście.
Jak co roku mieszkańcy Szczytna i okolic zjawili się w sylwestrową noc na placu Juranda, aby wspólnie przeżyć ostatnie chwile odchodzącego starego roku i świętować pierwsze minuty nowego 2017. Tak jak w latach poprzednich nie było tłumów, ale ponad setka mieszkańców zgromadziła się na obrzeżach placu oraz wokół ronda. Z tych miejsc najlepiej oglądało się pokaz fajerwerków. Przypomnijmy, że od nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego jedna z uczestniczek kilkanaście lat temu straciła oko, miasto oficjalnie wycofało się z organizowania sylwestra. Chce ten sposób ustrzec się od ponoszenia konsekwencji finansowych w przypadku kolejnego nieszczęścia, a na ubezpieczenie się od takiego zdarzenia najwyraźniej go nie stać.
Cóż, tegoroczny pokaz nie wypadł najlepiej. Fajerwerki nie były specjalnie efektowne, a ich blask tłumiła mgła, która im wyżej, tym była gęstsza. Z tego powodu najefektowniej prezentowały się race przyniesione przez mieszkańców.